Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

SPORT

Rymaniak: najważniejsze jest to, że w końcu wygraliśmy na wyjeździe

wtorek, 31 października 2017 06:14 / Autor: Damian Wysocki
Rymaniak: najważniejsze jest to, że w końcu wygraliśmy na wyjeździe
Rymaniak: najważniejsze jest to, że w końcu wygraliśmy na wyjeździe
Damian Wysocki
Damian Wysocki

Piłkarze Korony Kielce swoją wyjazdową niemoc przełamali w imponującym stylu. "Żółto-czerwoni" rozgromili w Gdańsku Lechię 0:5. - Praktycznie co strzał to bramka. Bardzo się cieszymy. Nie pamiętam, aby kiedyś tak ułożył się dla nas mecz w pierwszej połowie, szczególnie na wyjeździe - mówił kapitan Korony, Radek Dejmek.

Dla kielczan wygrana nad Lechią była pierwszą w tym sezonie odniesioną na stadionie przeciwnika. Wcześniej, po raz ostatni Korona na obcym terenie zwyciężyła w poprzednim sezonie, kiedy 22 maja pokonała w Niecieczy 0:2 Bruk-Bet Termalikę.

- Idealnie ułożył się dla nas mecz. Praktycznie druga okazja zakończyła się golem. Często mówi się, że pierwsza bramka ustawiła mecz. Tutaj cztery trafienia do przerwy i było po spotkaniu. W drugiej części nie widzieliśmy, aby drużyna Lechii rzuciła się, aby odrabiać straty. Czegoś im brakuje, ale to nie jest nasz problem - komentował Jakub Żubrowski, pomocnik kieleckiej drużyny.

- Cieszymy się, że w końcu na wyjeździe w lidze zgarnęliśmy trzy punkty. Dla nas to jest najważniejsze. Na plus, że praktycznie każda sytuacja, którą sobie stwarzaliśmy kończyła się golem. Do tej pory tak nie było i często mecze były na styku. Pierwszą połowę zagraliśmy koncertowo. Wyeliminowaliśmy mocne punkty Lechii, które mogłyby stanowić dla nas zagrożenie, a sami nasze akcje kończyliśmy jak chcieliśmy - tłumaczył Bartosz Rymaniak.

Podopieczni Gino Lettieriego w drugiej połowie mimo wysokiego prowadzenia utrzymali na odpowiednim poziomie koncentracje. - Początek delikatnie przespaliśmy, bo daliśmy Lechii więcej pograć. Konsekwencja jest najważniejsza. Graliśmy na terenie nie byle jakiego zespołu, bo Lechia ma dobrych zawodników. Taki jest sport. Praktycznie gdy weszliśmy na ich połowę to cały czas pachniało golem. Gdyby skończyło się siedem czy osiem zero to przeciwnicy nie powinni mieć nic do powiedzenia odnośnie takiego wyniku - przekonywał Maciej Górski, który zdobył bramkę na 2:0.

Lettieri: konsekwentnie realizowaliśmy założenia

W spotkaniu z Lechią dwa trafienia na swoim koncie zapisał Nika Kaczarawa, a w drugiej części gola dołożył kolejny napastnik - Elia Soriano. - Gra na dwóch napastników dobrze funkcjonuje. Gdy razem skupiamy uwagę obrońców jest łatwiej znaleźć jakąś lukę - wyjaśnia "Góra", który szczególnie na początku sezonu był mocno krytykowany. - Nie trzeba brać do siebie słów kibiców. Jesteśmy w taki kraju gdzie nie ma pośredniego, obiektywnego zdania. Jest albo huraoptymizm, albo mega dołowanie. Podchodzimy do tego na chłodno. Nic nie zmienialiśmy. Dalej ciężko trenowaliśmy. Teraz wszyscy będą mówić jacy jesteśmy dobrzy, ale nie na tym  to polega. Sport jest często przewrotny - uzupełniał Górski.

Wynik spotkania mógł być jeszcze wyższy, ale w 70. minucie rzutu karnego nie wykorzystał Jakub Żubrowski. - Pozostaje niedosyt. Zmieniłem decyzję w ostatnim momencie. Na treningach zawsze strzelam w lewy róg, tu wybrałem inaczej. Chciałem oszukać Kuciaka a oszukałem samego siebie - wyjaśniał "Żuber".

Korona czasu na świętowanie nie ma zbyt wiele, bo kolejny mecz rozegra już piątek, kiedy przed własną publicznością zmierzy się ze Śląskiem Wrocław. - Musimy do tego spotkania podejść w pełni skoncentrowani. Śląsk to dobra drużyna. Ostatnio z Pogonią pokazał, że jeśli widzi słabe punkty rywala to je wykorzystuje. Nie możemy podpalić się tym zwycięstwem 5:0. Głowa nie za wysoko, musimy dalej pracować - krok po kroczku, wtedy te punkty przyjdą i nie będziemy musieli patrzeć do tyłu - zakończył Bartosz Rymaniak.

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO