SPORT
Lettieri: nie graliśmy wyjątkowo pięknie, ale to, co pokazaliśmy pod względem taktyki i wybiegania było bardzo dobre
- Nie graliśmy wyjątkowo pięknie, ale to, co pokazaliśmy pod względem taktyki i wybiegania było bardzo dobre. Rywale po przerwie wyszli innym ustawieniem. My szybko na to zareagowaliśmy i nasz zespół odpowiednio to przyjął. Przez to wszystko zasłużyliśmy na zwycięstwo. Lech to mocny zespół i ciężko się z nimi gra. W dwóch-trzech sytuacjach mieliśmy szczęście, ale z drugiej strony my też mieliśmy swoje szanse - mówił po piątkowym zwycięstwie nad Lechem Poznań Gino Lettieri, trener Korony Kielce.
„Żółto-czerwoni” na stadionie przy Bułgarskiej wygrali po raz pierwszy w historii. Gola na wagę trzech punktów w starciu z dotychczasowym liderem tabeli w 35. minucie strzelił Sanel Kapidzić. Dla „Kolejorza” była to pierwsza porażka przed własną publicznością od 369 dni.
- To działało w obie strony, bo Lech rzadko wygrywa w Kielcach. Teraz wszystkie karty były po ich stronie. Na papierze czy po ostatnich spotkaniach więcej przemawiało za nimi. Jednak to my wygraliśmy. Pewnie to spora niespodzianka. Mieliśmy garść szczęścia, ale je trzeba mieć. Karma, która coś kiedyś zabrała, jak np. w pierwszym spotkaniu tutaj, gdzie „Kiełbki” nie strzelił karnego a później straciliśmy gola, teraz oddała - wyjaśniał pomocnik kieleckiej drużyny, Mateusz Możdżeń.
- Fajnie, że zagraliśmy na zero z tyłu z liderem, na ich stadionie. Teraz musimy skupić się jednak na wtorkowym meczu w pucharze. Zawsze trzeba mieć trochę szczęścia. Po naszej stronie wszystko było dobrze poukładane. Zrealizowaliśmy założone zadania taktyczne. Wychodziliśmy z kontrami, więc możemy być z siebie zadowoleni po takim spotkaniu - przekonywał skrzydłowy „żółto-czerwonych”, Łukasz Kosakiewicz.
Koronę we wtorek czeka najważniejszy mecz sezonu. Kielczanie w rewanżowym meczu półfinału Pucharu Polski na wyjeździe zmierzą się z Arką Gdynia. „Żółto-czerwoni” w pierwszym spotkaniu wygrali 2:1.
- Każdy wie, że ten mecz jest ważniejszy dla nas i klubu. Możemy osiągnąć historyczny wynik, który długo się nie powtórzy. To, że oddaliśmy dużo sił? Myślę, że Arka miała tak samo, chociaż przegrała w derbach. Na pewno nie mili lekko. Jeśli przegrywa się z Lechią dwa razy w ciągu kilku dni to morale spadają. Teraz mają coś do udowodnienia. My jednak wygraliśmy u siebie i to oni muszą się martwić - przekonywał Mateusz Możdżeń. - Wygrana w Poznaniu bardzo motywuje. Jesteśmy pełni optymizmu i z wiarą we własne umiejętności do Gdyni jedziemy po swoje - zakończył Łukasz Kosakiewicz.