SPORT
Ojrzyński: Pierwsza połowa była katastrofalna. Nigdy nie może brakować nam odwagi
Fatalna pierwsza połowa i bardzo dobra druga – tak w skrócie można określić grę Korony Kielce w przegranym meczu z Pogonią Szczecin. – Nigdy nie może brakować nam odwagi – powiedział po spotkaniu trener Leszek Ojrzyński.
„Żółto-czerwoni” zaliczyli fatalny początek. Przegrywali od piątej minuty, kiedy rzut wolny na gola zamienił Damian Dąbrowski. Przed przerwą wynik podwyższył Kacper Smoliński.
– Pierwsza połowa była katastrofalna. Przestraszenie, przerażenie. Nie chcę używać mocniejszych słów na określenie naszej gry. To było widoczne. Szybko sprokurowaliśmy rzut wolny. Nie ma prawa na taką grę przed swoją bramką. Zrobiliśmy tylko jedną akcję. Było dużo niedociągnięć. Zawiodła fizyczność, bo często byliśmy spóźnieni. Nasz pressing to była kpina – wyjaśniał Leszek Ojrzyński.
Szybko po przerwie Korona straciła trzecią bramkę, ale po ta po konsultacji VAR została anulowana. „Żółto-czerwoni” ruszyli aktywniej do ataku, co poskutkowało trafieniem Dawida Błanika. Gospodarze mieli kilka szans na wyrównanie.
– Trzeba było się otrząsnąć. Jeszcze w pierwszej połowie dokonaliśmy dwóch zmian, jednej wymuszonej. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że musimy zagrać odważniej. Mega bodźcem był nieuznany gol na 0:3. Czasami jeden moment może poprzestawiać pewne rzeczy. Nie skupialiśmy się tylko na doskoku do jednego zawodnika. Odzyskaliśmy sporo piłek. Nadziewaliśmy się na kontrataki, bo musieliśmy ryzykować. Graliśmy va banque. Niestety, kończymy bez punktów. Musimy podziękować kibicom, którzy nas wspierali. Sami musimy ciężko pracować i zawsze pokazywać swój charakter. To bardzo ważne, kiedy gramy wysokim i niskim pressingiem – tłumaczył szkoleniowiec kieleckiego klubu.
W pierwszej połowie urazu żeber nabawił się Mario Zebić. Po jego zmianie Korona zmieniła ustawienie. Również w 37. minucie boisko opuścił Dalibor Takacz. Na skrzydło wszedł Dawid Błanik.
– Goniliśmy wynik i musieliśmy się odkryć. Przede wszystkim mieliśmy nie stracić bramki, grać solidnie. Kiedy jest 0:2, musisz ryzykować. Nie mówię, że Dalibor gra fatalnie, ale trzeba było odmieniać pewne rzeczy. Mecz nam nie wyszedł. Graliśmy z bardzo dobrą drużyną, ale to nie oznacza, że nie mogliśmy zrobić nic więcej. Wręcz przeciwnie. Z takimi zespołami trzeba być odważnym, nie mając nic do stracenia – wyjaśniał szkoleniowiec „żółto-czerwonych”.
W niedzielnym spotkaniu długo źle wyglądał środek pola, którym zarządzał Adam Deja. To on stracił piłkę, po której Pogoń wywalczyła rzut wolny, który dał jej prowadzenie.
– Adam zagrał niezły mecz w Radomiu, wcześniej słabo po chorobie. Tutaj nie zachwycił, ale nie tylko on. Przy tej sytuacji powinien lepiej zaasekurować piłkę. Musi być bardziej odpowiedzialny. Wybić, a nie przytrzymywać. Na analizę i rozmowy przyjdzie jeszcze czas. Pewne rzeczy będziemy załatwiać wewnątrz szatni i szukać optymalnych rozwiązań na kolejne spotkania – zakończył Leszek Ojrzyński.
Korona rozegra kolejny mecz w przyszłą niedzielę. Jej rywalem na wyjeździe będzie Miedź Legnica.