SPORT
Kredyt pod piar? Podzielone zdania radnych w sprawie Korony
Korona Kielce chce zaciągnąć kredyt na sześć milionów złotych. Ten ma poręczyć miasto. Radni zastanawiają się jednak, czy jest to najlepsze wyjście z sytuacji.
O tej sprawie informowaliśmy już kilka dni temu. W poniedziałek w kieleckim Ratuszu doszło do spotkania prezydenta, radnych i przedstawicieli klubu. Temat był poruszany również na wtorkowej Komisji Finansów.
Klub chce zaciągnąć kredyt, aby zabezpieczyć bieżącą działalność. Jedynym poręczycielem tego zobowiązania ma być miasto. Korona ma je spłacić w ciągu czterech lat. Koszt odsetek wyniesie około 600 tysięcy złotych. Stosowny projekt uchwały został już złożony przez prezydenta.
Kiedy radni zgodzą się na taki krok, miasto będzie musiało zabezpieczyć całość środków w Wieloletniej Prognozie Finansowej. Jeśli klub nie spłaciłby pożyczki, to ono będzie musiało wziąć ją na siebie.
Podczas poniedziałkowego spotkania padły też inne propozycje. Jedną z nich byłoby udzielenie pożyczki przez miasto. Wówczas oprocentowanie byłoby niższe, a klub byłby do przodu z kosztami związanymi z odsetkami. W razie problemów, łatwiej byłoby przesunąć również ratę.
Trzeci wariant to podniesienie kapitału zakładowego spółki. Zdaniem niektórych, najlepszy pod względem ekonomicznym. To potwierdziły m.in. służby prezydenta zajmujące się finansami. Takie rozwiązanie nie wpływa na zmniejszenie nadwyżki operacyjnej, która to jest kluczowa w ocenie stanu finansów miasta. To musiałoby wygospodarować sześć milionów z tegorocznego budżetu, ale pozwoliłoby klubwi na wyjście na prostą. – Wtedy klub sam mógłby wystąpić o niższy kredyt. Mógłby zacząć normalnie działać. Zobaczylibyśmy, jak skuteczne są działania zarządu – usłyszeliśmy od jednego z radnych.
Jak usłyszeliśmy, w Koronie byliby w stanie przyjąć środkową propozycję. Tej ostatniej nikt nie bierze pod uwagę. Przede wszystkim z wizerunkowego punktu widzenia. Prezes Łukasz Jabłoński wielokrotnie przekonywał, że klub zgłosi się o podniesienie kapitału zakładowego tylko w sytuacji bez wyjścia. Tym wariantem wielokrotnie posiłkowali się poprzedni zarządzający, dlatego teraz przy Ściegiennego 8 wszystkim zależy, aby było inaczej. Zapewne pojawiłyby się pytania o procent udziałów sternika „żółto-czerwonych”. Przy ewentualnym dokapitalizowaniu musiałby (prawdopodobnie) dorzucić 60 tysięcy z własnej kieszeni.
Miasto również nie chciałoby dokładać pieniędzy w ten sposób, ale bardziej optuje za pierwszym wariantem, który na razie nic nie kosztuje, poza zabezpieczeniem w Wieloletniej Prognozie Finansowej. To będzie miało jednak negatywny wpływ m.in. na ratingi. Władze „żółto-czerwonych” mają pokazać, że są w stanie samodzielnie spłacić zobowiązanie.
Jedno jest pewne, najbliższa, czwartkowa sesja Rady Miasta przyniesie bardzo dużo emocji.
fot. Grzegorz Ksel (CKsport.pl)