MIASTO
W 72. rocznicę rozbicia więzienia
Wspominaliśmy jedną z najbardziej brawurowych akcji polskiego podziemia antykomunistycznego. Za nami pierwsze uroczystości z okazji przypadającej w tym roku 72. rocznicy rozbicia więzienia kieleckiego. Na początek pomodliliśmy się w bazylice katedralnej a następnie przeszliśmy na ulicę Zamkową, gdzie przed pamiątkową tablicą złożone zostały wieńce.
Przypomnijmy, że akcja rozbicia więzienia kieleckiego przeprowadzona została w nocy z 4 na 5 sierpnia 1945 roku. Spektakularną operację przeprowadziły zgrupowania kapitana Antoniego Hedy „Szarego” i porucznika Stefana Bembińskiego „Harnasia” - „Sokoła”. Wzięło w niej udział kilkuset partyzantów. W efekcie udanego szturmu na zabudowania uwolnionych zostało 354 więźniów, członków organizacji, którzy sprzeciwiali się komunistycznemu terrorowi. Tę historię przypominał ks. Stefan Radziszewski podczas kazania, które wygłosił w kieleckiej katedrze podczas Mszy świętej.
Posłuchaj:
Opowieściami o akcji rozbicia więzienia kieleckiego chętnie dzielą się jej uczestnicy. - Komendant „Szary” nam o tym nie mówił, ale wychodziło na to, że klucze do bramy mieliśmy dostać. Tak niestety się nie stało. Strażnicy odmówili otworzenia bramy, więc trzeba było ją wysadzać, tak samo jak drzwi do poszczególnych celi. Mieliśmy materiały wybuchowe i saperów. Chyżo zabrali się do pracy i zaczęły się wybuchy. To pobudziło ludzi w Kielcach, bo nam później opowiadali o wrażeniach – opowiadał Henryk Czech „Śmigły”.
Janusz Sermanowicz „Dyzma” przy okazji obchodów 72. rocznicy wspominał, że podczas akcji nie czuł strachu. - Nie chodzi o to, że taki ze mnie bohater i dlatego mówię, że się nie bałem. O strachu w takich sytuacjach się nie myśli. Myśli się o tym, co się w danej chwili robi, jaka jest sytuacja. Mnie na przykład zaciął się karabin szturmowy. Byłem bezbronny przez moment. To była tragiczna chwila. Przyszedł mi wówczas w sukurs porucznik „Szparag”. Rzucił mi pepeszę, którą odebrał żołnierzowi z posterunku – wspominał „Dyzma”.