Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

MIASTO

[VIDEO + FOTO] W skateparku na Kadzielni jeździć nie chcą, bo o tragedię tam nietrudno

środa, 06 listopada 2019 11:10 / Autor: Weronika Karyś

W Skarżysku-Kamiennej powstaje skatepark i to jaki! Największy w województwie świętokrzyskim i jeden z największych w kraju. W Kielcach o takich atrakcjach nie ma mowy. Co prawda, przy Kadzielni istnieje przestrzeń do jazdy na deskorolkach, rolkach i hulajnogach, jednak młodzież skarży się, że jest tam niebezpiecznie. Czy trzeba czekać, aż dojdzie do tragedii?

film: Przemysław Gumuła

W Skarżysku-Kamiennej trwają pracę nad kompleksem rekreacyjnym. W ramach inwestycji ma powstać między innymi skatepark oraz pumptrack. Powierzchnia tego pierwszego będzie wynosić trzy tysiące metrów kwadratowych. To prawie pięć razy więcej niż ma do dyspozycji kielecka młodzież. Obiekt będzie bardzo nowoczesny. Powstanie tam pierwsza w Polsce półkolista sfera do akrobacji, czyli „cradle”, która w naszym języku nie ma jeszcze nawet odpowiednika.

Kielecka młodzież postanowiła to skomentować. Z problemem dotyczącym miejskiego skateparku zgłosili się do nas uczniowie VI Liceum Ogólnokształcącego imienia Juliusza Słowackiego: Robert Mazurczak, Michał Fedorek i Wiktor Makówka.

- Skatepark sam w sobie jest przyzwoity. Ma dużo przeszkód i samo wykonanie też nie jest złe, ale podstawowym problemem jest jego wielkość. Z placu korzystają nie tylko mieszkańcy miasta, ale również przyjezdni z różnych ościennych gmin, dlatego też miejsce często jest przeludnione i nie da się tam jeździć. Problemem są również małe dzieci, które niezbyt zwracają uwagę na zasady bezpieczeństwa. Ich rodzice nie zawsze dbają o to, żeby mieli kask i ochraniacze, więc to my, starsi, musimy na nie uważać, co nie jest takie proste - mówi Wiktor.

- Niektórzy nie zdają sobie sprawy z tego, że skatepark to nie tylko plac do zabawy, ale również wykonywania skomplikowanych akrobacji. Jeśli ktoś jedzie z dużą prędkością, nie ma praktycznie szans na natychmiastowe wyhamowanie - tłumaczą deskorolkarze.

Młodzież przyznaje, że fajną inicjatywą byłoby stworzenie miejsca nie tylko większego, ale również zadaszonego, aby mogła uprawiać swój ulubiony sport przez cały rok. - W okresie jesienno - zimowym trudno jest znaleźć przestrzeń do jeżdżenia na desce. W śniegu i deszczu nie da się tego robić. Fajnie by było, gdyby miasto pomyślało nad wybudowaniem obiektu, w którym bez względu na warunki atmosferyczne będzie można jeździć - mówi Michał.

Kielecka młodzież od lat stara się o nowy skatepark. Niestety bezskutecznie. Kolejny projekt zgłoszony do budżetu obywatelskiego na 2020 rok również nie zyskał wystarczającego poparcia.

- Sama inicjatywa była naprawdę super. Dużo osób się w to zaangażowało. Właściwie wszyscy, którzy jeżdżą, czy to na bmx, deskorolce, czy hulajnodze. Każdy chciał się pod tym podpisać i... każdy się podpisał, ale niestety z takimi projektami zawsze wygrywają na przykład boiska. Na tego typu inicjatywy głosują całe szkoły, nauczyciele, rodzina, znajomi. Nasza mniejszość nie ma  szans, żeby wygrać podobne głosowanie. Mimo że z roku na rok jest nas coraz więcej i ludziom zależy, to zawsze znajdzie się coś ważniejszego. I tak powstaje pięćdziesiąte boisko - zauważa Robert.

Deskorolkarze przyznają, że sytuacje, w których muszą korzystać ze skateparków w innych miastach to dla nich żadna nowość.

- Bywały sytuacje, kiedy jeździliśmy grupowo do Warszawy, Krakowa lub mniejszych miejscowości wokół Kielc, żeby skorzystać z innych skateparków. Pokonywaliśmy nieraz większe odległości niż 30 kilometrów. Jednak myślę, że każdy woli wyjść z domu, przejść przez kilka ulic i być na skateparku niż pakować się w pociąg, autokar czy samochód, żeby czuć się bezpiecznie. Boimy się, że w końcu dojdzie do tragedii, w której zrobimy krzywdę nie tyle samym sobie, co innym, młodszym - informuje młodzież.

Do sprawy wrócimy wkrótce.

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO