SPORT
Bielecki: Potrzebowaliśmy trochę czasu, aby się rozkręcić
Szczypiorniści PGE Vive Kielce udanie zainaugurowali nowy sezon PGNiG Superligi. Mistrzowie Polski rozgromili na wyjeździe beniaminka rozgrywek, MKS Kalisz 36:20. - Potrzebowaliśmy trochę czasu na to, aby wejść na odpowiednie obroty. Dla nas te pierwsze mecze to dalej okres przygotowawczy, aby rozkręcić się do lepszej gry - powiedział Karol Bielecki, rozgrywający kieleckiego klubu.
Beniaminek z Kalisza spotkanie rozpoczął odważnie jednak już po kwadransie zaczęła zarysowywać się kilkubramkowa przewaga PGE Vive, która ostatecznie zatrzymała się na szesnastu trafieniach. Mistrzowie Polski w starciu z MKS-em popisali się 73-procentową skutecznością rzutów, a w zdobywaniu kolejnych bramek prym wiedli skrzydłowi, którzy rzucili łącznie 21 goli. Najwięcej - osiem na swoim koncie zapisał Manuel Strlek.
- Chciałbym złożyć gratulację dla miasta Kalisza i klubu za awans do PGNiG Superligi. Podczas spotkania w hali panowała bardzo dobra atmosfera. Gospodarze dzielnie walczyli, szczególnie w pierwszych minutach. My posiadamy jednak szeroki skład na równym poziomie, dlatego mogliśmy sobie pozwolić na większe rotacje, a efekty tego było widać szczególnie w końcówce meczu - przekonywał trener Tałant Dujszebajew.
- Byliśmy zmotywowani od pierwszej minuty. Choć to beniaminek, to podeszliśmy do niego z ogromnym szacunkiem. Przed meczem trener nie mógł nigdzie znaleźć nagrań ze sparingów Kalisza, w związku z tym, że doszło u nich do sporych zmian personalnych trudno było analizować ich grę na podstawie filmów z poprzedniego sezonu. Zagraliśmy jednak dobrze, co odzwierciedla wynik - przekonywał obrotowy kieleckiej ekipy, Bartłomiej Bis.
Beniaminek z Kalisza momentami prezentował odważną grę na tle mistrzów Polski, ale to wystarczyło tylko na dwadzieścia bramek. - Jesteśmy zespołem, który dopiero wchodzi w Superligę. Ciężko spodziewać się jakiejś niesamowitej niespodzianki. Jestem zadowolony z tego, co pokazaliśmy. Oczywiście było parę błędów, których nie da się uniknąć, ale Kielce też bezbłędne nie były. Jestem tu dopiero pięć tygodni, w tak krótkim czasie ciężko się zgrać. Niby człowiek spędził w handballu pół swojego życia, ale jednak potrzeba chwilę, by zacząć dogadywać się bez słów - przekonywał zawodnik MKS-u Zbigniew Kwiatkowski, który ostatnie lata spędził w Orlen Wiśle Płock. - Dla mnie starcie z Kielcami w nowej koszulce to były już trochę inne emocje, starałem się podejść do meczu profesjonalnie. Dla większości zawodników jednak możliwość spotkania z Vive było spełnieniem marzeń, bo to zespół, który wygrał Ligę Mistrzów. To dla nas tak, jakbyśmy sami grali dziś w Lidze Mistrzów - wyjaśniał obrotowy kaliskiej ekipy.
- Kalisz to bardzo dobry zespół z solidnym przygotowaniem, ale potrzebują czasu na jeszcze lepsze zgranie. Tutaj jest dobry trener i świetni kibice. Z kolejnymi meczami będą coraz groźniejsi - przekonywał Tałant Dujszebajew.
PGE Vive kolejny mecz rozegra w przyszłą sobotę, kiedy w Hali Legionów o 13.00 podejmie MMTS Kwidzyn.
wypowiedzi: PGE Vive Kielce