SPORT
Bartoszek: Niektórzy zawodnicy muszą zastanowić się, czy chcą dalej uprawiać ten sport
Korona Kielce miała na wyciągnięcie ręki trzy punkty w meczu z Chrobrym Głogów. Mimo gry w przewadze, „żółto-czerwoni” stracili prowadzenie w doliczonym czasie gry. – Ten remis traktuje jak porażkę – przyznał Maciej Bartoszek, trener kieleckiego klubu.
W 16. minucie wynik otworzył Jacek Podgórski. Ten gol nie powinien być uznany, bo kilka chwil wcześniej strzelec gola zagrał ręką… w swoim polu karnym. Chrobry wyrównał za sprawą Mikołaja Lebydyńskiego. W 58. minucie bramkę na 2:1 strzelił Grzegorz Szymusik. W tej sytuacji znowu pomylili się sędziowie, którzy nie zauważyli metrowego spalonego kieleckiego wahadłowego. Przez ostatnie 20 minut Korona grała z przewagą jednego zawodnika. Podopieczni Macieja Bartoszka dali się jednak zaskoczyć w doliczonym czasie gry. Gola na wagę remisu zdobył Maksymilian Banaszewski.
– Naprawdę muszę komentować ten mecz? Znowu byliśmy stroną przeważającą, częściej utrzymywaliśmy się przy piłce, konstruowaliśmy akcje, po których mieliśmy więcej sytuacji strzeleckich. To na plus. No ale… nie wykorzystaliśmy ich. Były ostatnie podania, teraz trzeba będzie rozliczyć zawodników z nie strzelonych goli – mówił Maciej Bartoszek.
– Po raz kolejny nie ustrzegliśmy się kuriozalnych błędów w obronie. To nieprawdopodobne. Nie możemy tak grać. Niektórzy zawodnicy muszą zastanowić się, czy chcą dalej uprawiać ten sport. Nie wyobrażam sobie, żeby mieli grać tak dalej. Jeśli tak ma to wyglądać, to wolę grać naszymi chłopakami z „CLJ-otki”, bo przynajmniej wybiją piłkę z pola karnego w odpowiedni sposób. Przegraliśmy to spotkanie. Ten punkt nie ma dla mnie żadnego znaczenia – zakończył szkoleniowiec „żółto-czerwonych”.