REGION
Coraz więcej bezdomnych kotów. "Problem jest bardzo poważny"
"To mit, że koty ochronią nas przed plagą myszy i szczurów", mówi Karolina Siedlecka-Kowalczewska, lekarz weterynarii z Gabinetu Weterynaryjnego "Andi" w Kielcach. Jak dodaje, wolnożyjące koty, których w naszym regionie z dnia na dzień przybywa, są poważnym problemem dla ekosystemu.
Okazuje się, że kwestia bezdomnych kotów jest bardziej złożona, niż mogłoby się nam wydawać.
– Koty polują w przewadze. Wbrew temu, co powszechnie się uważa, myszy i szczury nie są ich podstawowym pokarmem. Są nim natomiast ptaki, w dużej mierze objęte ścisłą ochroną. W ciągu roku koty potrafią zabić ich niewyobrażalną liczbę. Na świecie zostało już wytrzebionych kilka gatunków ptaków, właśnie za ich sprawą. W Polsce borykamy się teraz z podobnym problemem – mówi Karolina Siedlecka-Kowalczewska.
Jest też istotna różnica pomiędzy "kotami dzikimi", a mruczkami żyjącymi na wolności w pobliżu ludzkich skupisk.
– U nas jedynymi dzikimi kotami są rysie i żbiki, z kolei kot domowy może być co najwyżej zdziczały. To jednak wciąż jest gatunek modyfikowany przez człowieka i powinien być traktowany tak samo, jak udomowiony – tłumaczy Karolina Siedlecka-Kowalczewska.
– Zgodnie z polskim prawem koty te mogą żyć jako wolnobytujące, jednak należy pamiętać o tym, że w naszym ekosystemie kot jest gatunkiem inwazyjnym. On nie pochodzi stąd. Puszczany samopas stanowi duże zagrożenie dla innych gatunków. Przykładowo, ubywa żbików czystej krwi, które coraz częściej rozmnażają się z kotami domowymi – dodaje.
Tendencję wzrostową wśród bezdomnych kotów potwierdza również schronisko w Dyminach.
– Mimo tego, że prowadzimy szeroką akcję sterylizacji i kastracji wśród kotów ze schroniska i tych wolnobytujących, od wielu lat cały czas rośnie ich liczba na terenie miasta oraz ościennych gmin – informuje Magdalena Janusz, zastępca kierownika schroniska dla bezdomnych zwierząt w Dyminach. – Coraz więcej tych zwierząt zapada też na różne choroby, takie jak kocia białaczka, panleukopenia czy koci katar. Jeżeli tego nie zastopujemy, koty będą rozmnażać się na potęgę i nie pomożemy wszystkim zwierzętom. Już teraz jest to bardzo trudne – dodaje.
A jak przedstawia się aktualna sytuacja w przypadku bezpańskich psów?
– Tutaj tendencja jest znacznie niższa. Mamy mniej psiaków niż, powiedzmy, osiem lat temu, gdy przyjmowaliśmy około 700 rocznie. Kiedyś było tak, że w okresie rozrodu pojawiało się 60-70 szczeniąt w schronisku, natomiast w tym momencie są one rzadkością. Obecnie sytuacja zmieniła się drastycznie. We wcześniejszych latach było na odwrót - przyjmowaliśmy więcej psów, niż kotów – mówi Magdalena Janusz. Dodaje, że koty są bardzo ważnym elementem systemu tak miejskiego, jak i wiejskiego, jednak zbyt duża ich liczba wcale nie jest korzystna.