SPORT
Buzująca Korona kontra wygazowany Lech. Finał kielczan o utrzymanie
Historia lubi się powtarzać. Przed rokiem kielczanie jechali do Łodzi, gdzie wygraną 3:0 nad Widzewem przypieczętowali utrzymanie w piłkarskiej elicie. W tym roku to zadanie będzie jednak "nieco" trudniejsze.
Po pierwsze:
Koroniarze muszą pokonać na wyjeździe Lecha Poznań, co da 38 punktów na koniec sezonu 23/24.
Po drugie:
Muszą liczyć na potknięcia choćby jednej z trzech drużyn, a mianowicie – Radomiaka Radom, Puszczy Niepołomice i Warty Poznań. Ci pierwsi nie mogą zdobyć choćby punktu w rywalizacji z Widzewem Łódź, drudzy mogą maksymalnie zremisować z Piastem Gliwice, a ostatni pokonać w delegacji Jagiellonii Białystok.
Najtrudniejsze zadanie czeka poznaniaków, którzy musieliby zdewastować mistrzowską atmosferę na Podlasiu. Ekipa z Białegostoku potrzebuje bowiem zwycięstwa, aby, bez oglądania się na innych, sięgnąć po pierwszy w historii tytuł Mistrza Polski.
Koroniarze przede wszystkim oglądają się na siebie. W ich szeregach jest nieprzerwana wiara w ostateczny sukces. Choć pojadą na teren, gdzie kielecki klub do tej pory wygrał tylko raz (w sezonie 17/18). – Statystyki są statystkami. Ale ja będę trzymał się swoich rzeczy. Ta historia nie może zakończyć się spadkiem – powiedział Kamil Kuzera.
Rywale jego zespołu zagrają w tym meczu… o „pietruszkę”. Przed tygodniem ekipa Mariusza Rumaka straciła szansę na europejskie puchary. Pomimo złego sezonu w ich wykonaniu oraz problemów kadrowych (pisaliśmy o tym tutaj), poznaniacy nadal będą faworytem tej konfrontacji.
– Lech Poznań to nadal Lech Poznań. Pod względem wartości są drugą drużyną w tej lidze. Wiemy, jak mocno musimy pracować, aby pewne rzeczy zniwelować – dodał opiekun Złocisto-Krwistych.
Podczas sobotniej multiligi Kuzera nie będzie mógł skorzystać z Mariusa Briceaga czy Jakuba Łukowskiego, który narzeka na ból w kontuzjowanym niedawno kolanie. Pozostali piłkarze podejmą rękawice w walce o ekstraklasę.
Początek zawodów o godz. 17:30. Transmisja w Radiu eM Kielce.