SPORT
Wspominaliśmy czasy Kolportera. Najpiękniejsze chwile, ale też najczarniejsza karta
„50 lat jak jeden dzień” – cykl programów o historii Korony Kielce miał swoją premierę w miniony piątek. Tego samego dnia nagraliśmy czwarty odcinek poświęcony dekadzie 2003-2013. O czasach wielkich zmian w klubie porozmawialiśmy z Przemysławem Cichoniem, Grzegorzem Piechną, Pawłem Golańskim i Jackiem Kiełbem.
W 2002 roku serca kibiców „żółto-czerwonych” zostały napełnione nadzieją na lepsze jutro. Sponsorem drużyny została dobrze prosperująca, kielecka firma Kolporter. Jej właściciel Krzysztof Klicki postawił jasny cel: w niedalekiej przyszłości zespół miał grać z najlepszymi. W trzecioligowym klubie zatrudniony został Dariusz Wdowczyk. Były reprezentant Polski pracował do tej pory z drużynami z ekstraklasy, wcześniej zdobył mistrzostwo z Polonią Warszawa.
Pierwszy sezon nie przyniósł awansu na drugi szczebel. Cracovia grała nieczysto. W kolejnym sezonie na taki sam krok zdecydowała się Korona, która odpokutowała korupcyjne grzechy kilka lat później.
Po awansie doszło do kolejnych wzmocnień. W klubie pojawił się Grzegorz Piechna – napastnik, który zdobywał koronę króla strzelców we wszystkich ligach, w których grał. Nie inaczej było w Kielcach. W sezonie 2004/05 Korona wywalczyła awans do ekstraklasy, a on strzelił 17 bramek. Zespół w drugiej części sezonu prowadził już Ryszard Wieczorek. Pod jego wodzą drużyna na wiosnę nie przegrała żadnego spotkania. Wygrała w jaskini lwa – w Bełchatowie – i na trzy kolejki przed końcem mogła świętować upragnioną promocję.
Kolporter Korona był powiewem świeżości w ekstraklasie. „Żółto-czerwoni” grali widowiskowo. Jako beniaminek zajęli 5. miejsce. Znów zachwycał Grzegorz Piechna. Do tego, od 1 kwietnia 2006 roku mogli grać na najnowocześniejszym wówczas stadionie w Polsce.
W kolejnym sezonie zespół dalej bił się o najwyższe cele. Awansował do finału Pucharu Polski. Niestety, przegrał z Dyskobolią Grodzisk Wielkopolski 0:2.
Po sezonie 2007/08 zespół został zdegradowany do pierwszej ligi. Zostało w nim kilku doświadczonych zawodników na czele z Edim Andradiną, Pawłem Sobolewskim i Mariuszem Zganiaczem. Trenerem został niezawodny Włodzimierz Gąsior, który dał również szanse zdolnej młodzieży m.in. Jackowi Kiełbowi i Piotrowi Gawęckiemu. Korona błyskawicznie wróciła do elity, w której grała w kolejnych sezonach.
– Warto się spotkać w takim gronie. Powspominaliśmy awanse. Często spotykamy się w gronie „nidogipsowym”. Historii do opowiadania nie brakuje – mówi Przemysław Chichoń, wychowanek kieleckiego klubu.
– Ta dekada miała wzloty i upadki. To najpiękniejsze chwile, ale też najczarniejsza karta historii. W obu uczestniczyłem. O tych złych rzeczach trzeba mówić, i z nich się rozliczać. Wnioski zostały wyciągnięte. Obecnie pracuję z młodzieżą i nie wyobrażam sobie, aby takie rzeczy istniały w sporcie. Pięknych było więcej: praca, cierpliwość i zaangażowanie przynosi efekty – tłumaczy obecny trener czwartoligowego GKS Zio-Max Nowiny.
Piłkarzem najmocniej kojarzonym z czasami Kolportera jest Grzegorz Piechna, który podbił ekstraklasę. Spełnił tradycję – zdobył 21 bramek i został królem strzelców. Powstał o nim piosenka „Ligi Duma Hej”. Dostał szasnę w reprezentacji. W pierwszym i jedynym spotkaniu strzelił gola. Mimo tylko dwóch sezonów w Kielcach – został wybrany najlepszym piłkarzem 40-lecia klubu.
– Bardzo miło było spotkać się z chłopakami, z którymi grałem 15 lat temu. Dla mnie to była czysta przyjemność. Fajnie, że dzieje się coś takiego. Na 50-leciu będzie jeszcze lepiej. Szanuję kibiców Korony. Za moich czasów przychodził pełen stadion. Dawali świetną atmosferę – taką, że po ciele przechodziły ciarki. Teraz jest podobnie, a dzięki temu Korona może grać jak najdłużej w ekstraklasie – tłumaczy Grzegorz Piechna.
Latem 2005 roku do Korony dołączył stoper Paweł Golański z ŁKS-u Łódź. W Kielcach został przestawiony na prawą obronę, co było strzałem w dziesiątkę. Dwa lata później został sprzedany za milion euro do Steauy Bukareszt. Później wrócił do Kielc.
– Świetnie powspominać w takim towarzystwie. Atmosfera była wyjątkowa. Najważniejsze padło na koniec programu: Korona to rodzina. Nic się nie zmienia. Nie ważne kto tutaj przychodzi, każdy czuje klimat klubu. Te wspomnienia są cały czas z nami. Nie ważne, w którym roku się spotkamy – mówi Paweł Golański.
– Aż boję się tych dwóch dni w lipcu. Mam listę gości. Buduję drużynę, która ma się stawić na jubileuszu. Jest tam mnóstwo nazwisk piłkarzy, którzy byli w Koronie. Fajnie będzie z nimi zagrać, ale też spotkać się przy stole i powspominać. Ten program był na luzie, ale w koroniarskiej atmosferze – dodaje dyrektor sportowy „żółto-czerwonych”.
Za czasów Kolportera doszło do jeszcze jednego ważnego wydarzenia. Zimą 2006 roku dołączył do niej 18-latek z Pogoni Siedlce – Jacek Kiełb. Zadebiutował na koniec tego sezonu. A reszta? Reszta jest doskonale znana. 284 mecze, 56 bramek, 24 asysty. „Ryba” jest grającą legendą kieleckiego klubu.
– Czas nieubłaganie leci. To momenty, do których człowiek wraca z przyjemnością. Pierwszy trening, otwarcie nowego stadionu, debiut w ekstraklasie. Pojawia się uśmiech. Temu wszystkiemu towarzyszyło sporo emocji. Każdy wie jakie jest moje podejście do Korony. Fajnie byłoby, aby kolejne osoby, które tutaj będą miały podobnie. Wtedy będę spokojny o klub – tłumaczy Jacek Kiełb.
W ramach cyklu „50 lat jak jeden dzień” powstało pięć odcinków, każdy poświęcony innej dekadzie. Program można oglądać na kanale Korony Kielce na YouTube, ale również na stronach internetowych kilku redakcji: „Echa Dnia”, CKsport.pl, TVP3 Kielce, Polskiego Radia Kielce oraz Radia eM Kielce.
Można zobaczyć już odcinek o dekadzie 73-83. Kolejne premiery będą odbywać się w każdy piątek o godz. 20. Zakończą się przed oficjalnymi obchodami 50-lecia, które przypadną na weekend 8-9 lipca.