SPORT
W górę i w dół. Świetna jesień w wykonaniu Piotra Jaśtala
Góry Świętokrzyskie – może niewielkie, ale niezwykle urokliwie. To w nich formę wykuwa Piotr Jaśtal z Domaszowic, świeżo upieczony mistrz Polski w biegach górskich na krótkim dystansie.
W tym roku biegowy świat został postawiony na głowie. Zdecydowana większość masowych zawodów ulicznych została odwołana lub odbyła się w ograniczonych warunkach. Nieco inaczej było w górach.
W ostatnich tygodniach formą wystrzelił Piotr Jaśtal. Świętokrzyski biegacz najpierw wygrał Vertical Kilometer na Kasprowym Wierchu. Tydzień później dołożył złoty medal mistrzostw Polski w biegu na krótkim dystansie. A ostatnio okazał się najszybciej zbiegającym zawodnikiem w kraju.
Trzy, cztery razy na Święty Krzyż
Piotr Jaśtal jest związany z bieganiem od wielu lat. W ostatnich miesiącach coraz częściej można było spotkać go na górskich szlakach.
– Mam to szczęście, że mieszkam blisko Gór Świętokrzyskich. Tu nie ma żadnych problemów ze znalezieniem ciężkiej trasy, która ma sporo podbiegów i zbiegów. Do tego jest w nich pięknie. Nawet wielokrotne pokonywanie tych samych tras sprawia dużą przyjemność, a niektóre treningi nie należą do radosnych pod względem fizycznym i mentalnym – wyjaśnia Piotr Jaśtal, reprezentujący barwy LKS-u Rudnik. 26-latek często trenuje ze swoim klubowym kolegą Sylwestrem Lepiarzem.
– Biegaliśmy już w tamtym roku, trudne treningi zawsze lepiej wykonuje się w parze. Mamy swoje trasy. Często podbiegamy po szlaku królewskim pod klasztor na Świętym Krzyżu. Zwykle po trzy, cztery razy, ze spokojnymi zbiegami. Jeśli chodzi o trenowanie biegów anglosaskich, czyli takich góra-dół, mamy trzykilometrową pętlę – wyjaśnia Piotr Jaśtal.
Zawodnicy LKS-u stoczyli ze sobą walkę o medale mistrzostw Polski, które niedawno odbyły się w rezerwacie Skałki w miejscowości Krynki koło Starachowic. Lepiarz narzucił bardzo mocne tempo, które okazało się za mocne nawet dla niego. Wygrał biegnący równo, ale spokojniej Jaśtal. 26-latek zgarnął upragnione „złoto”, wyprzedzając swojego klubowego kolegę.
Ryzykowne bieganie
Biegacz z Domaszowic startował również w wyższych górach. Zajął trzecie miejsce w Vertical Kilometer na Kasprowym Wierchu. To biegi na krótkim dystansie, w tym przypadku ponad sześciokilometrowym, w wysokich górach o bardzo dużym procencie przewyższenia.
– W tym roku warunki były ekstremalne. Wiał potężny wiatr, w porywach do stu kilometrów na godzinę. Do tego padał deszcz, a w niektórych momentach nawet grad. W takich biegach człowieka może spotkać wszystko. Chciałem jak najpóźniej przejść do tak zwanego „pireneja”, czyli podchodzenia z rękami na kolanach. To się udało. Byłem czwarty, ale wygrał Słowak, dlatego w mistrzostwach kraju sięgnąłem po „brąz” – wyjaśnia specjalista od biegów alpejskich.
Zdecydowanie bardziej ryzykowne są te anglosaskie, w których podbiegi i zbiegi układają się w sinusoidę. Nasz zawodnik kilka dni temu zbiegał siedem kilometrów w dół z… Turbacza. Również okazał się najlepszy.
– W trakcie tych biegaów są takie momenty, w których człowiek zastanawia się, czy przeżyje. Trzeba uważać na każdym kroku. Zbiegi są trudniejsze, również do wytrenowania. To one często decydują o sekundach wpływających na ostateczne wyniki – przyznaje Piotr Jaśtal, który w najbliższych miesiącach zamierza skupić się na szlifowaniu formy
– Europa i świat nam uciekają. Chcemy dążyć do tego poziomu. Mam nadzieję, że dopisze zdrowie, a bazę treningową mamy bardzo fajną. Nasze Góry Świętokrzyskie polecam każdemu. Kiedy jest tylko ładniej, zawsze warto pochodzić, a może nawet pobiegać – zachęca zawodnik z Domaszowic.