SPORT
Przykry koniec Kiełba w Koronie: „Nie byłem na dnie. Pukałem od spodu”
Jacek Kiełb zadebiutował w poniedziałek w barwach Orląt Kielce. „Ryba” przyznał jednak, że po zakończeniu piłkarskiej kariery nie wyobrażał sobie przerwania więzów ze Złocisto-Krwistymi.
I choć „Ryba” nadal jest wiernym fanem Korony Kielce – podczas ostatniego spotkania kielczan z Pogonią można było go zobaczyć w sektorze kibiców gości, to zupełniej inaczej rysował swoje poza piłkarskie życie. – Po zakończeniu kariery wyobrażałem sobie, że będę funkcjonował w tym klubie, będę mógł poświęcić czas dla młodzieży czy pierwszego zespołu. Przez ostatni rok wyglądało to jednak całkowicie inaczej. Nie mogłem praktycznie nic robić, pracować w akademii. Był to dla mnie bardzo trudny okres. Nie planowałem powrotu do piłki, mimo że utrzymałem formę fizyczną – przyznał.
Znów to futbol, co prawda na znacznie niższym poziomie, okazał się dla niego boją ratunkową. W minionym tygodniu 36-latek został ogłoszony nowym graczem czwarto-ligowych Orląt Kielce, a już w poniedziałek 22 lipca rozegrał pierwszy mecz dla kieleckiego zespołu, notując 30 minut w towarzyskiej potyczce z Góralem Górno.
– Tu bardzo mocno odżyłem. Nie chciałem grać wyżej. Moja rodzina dostała mocno po kościach. Nie byłem na samym dnie. Pukałem już od spodu. Chciałem wrócić na odpowiednie tory, dlatego parę meczów, treningów, a energia wróci. Nie było stresu. Nie zapomniałem, jak gra się w piłkę. Wiem, że zacznę strzelać, ale potrzebuję ogrania i nabrania rytmu meczowego – przekonywał.
W klubie z Warszawskiej 338 poza obowiązkami piłkarza będzie także skupiał się na wsparciu tamtejszej akademii. Będzie jednoosobową instytucją, która obdarzy młodych adeptów niezbędną wiedzą, a także sama będzie pobierała wiedzę co do niuansów szkoleniowych. – Będę robił coś, co nie było mi dane w Koronie. Chcę się uczyć i dawać radość dzieciom. Szkoda, że w innym klubie niż Korona, ale jestem pozytywnie nastawiony. Odżyłem – zakończył.