SPORT
Kiełb: Za bardzo uwierzyliśmy, że uda nam się to dociągnąć do końca
– Cieszą zdobyte bramki, ale na pewno nie aż tak, jakby to było po zwycięskim spotkaniu. Być może nie byliśmy do końca czujni, trochę się rozluźniliśmy i przeciwnikowi udało się doprowadzić do remisu – powiedział po zremisowanym 3:3 meczu z Arką Gdynia Jakub Łukowski, pomocnik Korony Kielce.
Jakub Łukowski strzelił w spotkaniu z Arką dwa gole, jednak nie wystarczyło to do odniesienia zwycięstwa.
– Cieszą zdobyte bramki, ale na pewno nie aż tak, jakby to było po zwycięskim spotkaniu. Myślę, że zagraliśmy dobry mecz i wyglądaliśmy na boisku lepiej niż przeciwnik. Arka to dobry zespół, który bedzie grał w barażach o Ekstraklasę. Być może nie byliśmy do końca czujni, trochę się rozluźniliśmy i przeciwnikowi udało się doprowadzić do remisu. Szacunek dla Grzegorza, że sobie poradził w bramce. Musieliśmy się skupić na tym, żeby nie miał okazji do interwencji. Ostatecznie dowieźliśmy ten wynik, choć z przebiegu meczu uważam, że powinniśmy go wygrać – stwierdził 25-latek.
Bardzo dobre spotkanie rozegrał także kapitan kieleckiej drużyny Jacek Kiełb, który do wyjątkowej urody gola, dołożył także asystę.
– Na pewno czujemy niedosyt. Prowadziliśmy 3:0, zostawiliśmy dużo zdrowia, a potem chyba za bardzo uwierzyliśmy, że uda nam się to dociągnąć do końca. Mamy z tego meczu nauczkę. Widać było, że jednej i drugiej drużynie zależało na tym zwycięstwie. Wkradła się zbyt duża pewność siebie. Mogliśmy nawet przegrać. Chciałbym podziękować kibicom za wsparcie. Gramy dla ludzi. Robimy wszystko, żeby grać ja najlepiej i wygrywać. Do momentu uzyskania prowadzenia, ta gra w naszym wykonaniu wyglądała nieźle. W piątek kolejny bardzo ważny mecz z Widzewem. Nie tylko dla nas, ale także dla kibiców – podsumował popularny "Ryba".
Korona kończyła mecz w dziesiątkę, po tym jak boisko z powodu urazu kolana musiał opuścić Jakub Osobiński. W bramce zastąpił go Grzegorz Szymusik. Wcześniej trener Dominik Nowak przeprowadził trzy zmiany, ale w trzech wejściach, dlatego nie mógł już skorzystać z rezerwowego. A całe spotkanie zakończyła wielka awantura, gdzie czerwone kartki zobaczyli asystenci trenerów.
– „Grzenia” powinien dostać drugi kontrakt, bramkarki. Wszedł między słupki i poradził sobie bardzo dobrze. Od początku wiedziałem, że da radę. Na bramkę musi wejść taki człowiek jak on – bardzo pozytywnie zwariowany. Była też fajna reakcja drużyny. Zdarzyła się delikatna przepychanka, ale mnie się to podobało. Jeden poszedł za drugim, a to mocno scala drużynę – zakończył kapitan kieleckiej drużyny.
Na dwie kolejki przed końcem Korona zajmuje 12. miejsce w tabeli. W piątek, w ostatnim w tym sezonie meczu na swoim stadionie, zmierzy się z Widzewem Łódź.