SPORT
Finał w kolebce szczypiorniaka. PGE VIVE o krok od piętnastego Pucharu Polski
PGE VIVE w niedzielę powalczy o swój piętnasty Puchar Polski. Kielczanie o to trofeum po raz pierwszy od ośmiu lat zagrają z innym rywalem niż Orlenem Wisłą Płock. Na drodze podopiecznych Tałanta Dujszebajewa stają Azoty Puławy
W 2010 roku kielczanie o Puchar rywalizowali z Zagłębiem Lubin. Zawodnicy Bogdana Wenty w Lublinie pewnie wygrali 38:27. W kolejnych edycjach "żółto-biało-niebiescy" zawsze w decydującym boju mierzyli się z odwiecznym rywalem z Płocka. Zawsze zwyciężając. W tym roku "Nafciarze" udział w rozgrywkach sensacyjnie zakończyli na ćwierćfinale, gdzie musieli uznać wyższość Górnika Zabrze. Ten w kolejnej rundzie odpadł po rywalizacji z PGE VIVE. W finale zameldowała się za to drużyna Azotów Puławy.
Podopiecznych Tałanta Dujszebajewa w najbliższych dniach czeka prawdziwy maraton spotkań z drużyną z Lubelszczyzny. Po finale, obie drużyny w następnym tygodniu (środa i niedziela) zagrają ze sobą w półfinale PGNiG Superligi.
- Teraz czeka nas tylko jeden mecz. W takich momentach rywale na pewno będą bardziej zmotywowani. Po fazie ostatniego resetu, musimy przestawić się na to, że czekają nas najważniejsze spotkania, w których musimy zdobyć to, czego wszyscy od nas oczekują i co jest naszym obowiązkiem - przekonywał drugi trener mistrzów Polski, Tomasz Strząbała.
W tym sezonie PGE VIVE dwukrotnie ograło Azoty: 41:29 w Kielcach i 30:25 w Puławach.
- Uzyskaliśmy dobre wyniki, ale wiemy też, że to zespół, który w swoich szeregach ma wielu wartościowych graczy. To jedna z najlepszych drużyn w naszej lidze. Musimy do nich podejść z respektem. Dla nich występ w finale jest wielkim sukcesem, ale na pewno będą walczyć - przekonywał Strząbała.
- Trzeba pamiętać, że to jedno spotkanie i oni na pewno będą bardzo zmotywowani. My musimy zachować koncentracje i zagrać na sto procent swoich możliwości. Wtedy będzie dobrze - tłumaczył rozgrywający mistrzów Polski, Marko Mamić.
Finał wyjątkowy będzie z powodu miejsca jego rozgrywania. Odbędzie się w Kaliszu, gdzie przed stu laty narodziła się polska piłka ręczna. W nią jako pierwsi zaczęli grać żołnierze Legionów Polskich, którzy byli internowani w obozie jenieckim w Szczypiornie (dzisiejsza dzielnica Kalisza). Handball w wielkopolskim mieście obecnie przeżywa rozkwit. W tym sezonie w Superlidze zaczął grać miejscowy MKS. Jako beniaminek osiągnął świetny wynik i dotarł do ćwierćfinału, w którym musiał uznać wyższość PGE VIVE. - To miejsce, gdzie piłka ręczna idzie do góry i jest ogromne zainteresowanie każdym meczem. Na spotkaniach hala tej drużyny zawsze była wypełniona niemal w komplecie, tak pewnie będzie też przy finale - tłumaczył Tomasz Strząbała.
Niedzielny finał rozpocznie się o godz. 17.45 i w dużych fragmentach będzie transmitowany na naszej antenie.