MIASTO
Zwyczajny ruch, nadzwyczajne środki. Dzień na poczcie w czasach koronawirusa
Choć widmo koronawirusa krąży nad Polską, urzędy i instytucje muszą funkcjonować. Tak jest również z placówkami Poczty Polskiej, gdzie kielczanie w dalszym ciągu załatwiają wiele spraw.
Odbiór, czy nadanie paczki, opłaty i listy – to najczęstsze powody z jakimi udajemy się na pocztę, również teraz, kiedy w Polsce ogłoszono stan zagrożenia epidemicznego. Choć ruch wydaje się nie odbiegać od dotychczasowego, to jednak ze względu na środki ostrożności we wszystkich placówkach jest on bardziej zauważalny.
Do środka wpuszczana jest tylko jedna, góra dwie osoby – wszystko zależy od liczby dostępnych okienek. Reszta klientów stoi na zewnątrz i zachowuje bezpieczny dystans, stąd też przechodzący mogą mieć wrażenie szczególnego natężenia.
– Trzeba jakoś to przeczekać i jakoś żyć. Muszę zrobić opłaty, ale staram się być ostrożna – mówi nam pani Janina.
Niestety, jak się dowiadujemy, znaczna część klientów to osoby w tzw. grupie ryzyka, których zdrowie i życie po ewentualnym zarażeniu nowym wirusem może być poważnie zagrożone. Najczęściej dokonują oni wspomnianych opłat i innych czynności, których nie zrobią sami w domu. Jak się okazuje, należą do nich nie tylko te niecierpiące zwłoki. Dowiadujemy się, że starsi ludzie przychodzą m.in. po… kartki świąteczne.
Ruch na poczcie zależy jednak od pory dnia. Największy zaobserwować można rano w godzinach otwarcia o godzinie 8 i przed zamknięciem o godzinie 14. Na Osiedlu Świętokrzyskim w kolejce stały dwie osoby.
Przy placówce Na Stoku widzimy, ze kolejka jest spora także o godzinie 11.
Przypomnijmy, że godziny pracy placówek Poczty Polskiej zostały skrócone do sześciu. Szczegółowe informacje znajdziecie tutaj: LINK