Kielecki teatr nie dla ministerstwa?

Taki rozwój wypadków był szokiem dla radnych opozycji, którzy liczyli, że w trakcie czwartkowej (18 grudnia) sesji budżetowej pochylą się nad projektem dotyczącym przejęcia teatru przez resort kultury. O planach ministerstwa pisaliśmy między innymi w tym miejscu.

Tymczasem przyjęta większością głosów uchwała, zgłoszona przez wicemarszałka Grzegorza Sochę, zakłada samodzielne prowadzenie teatru przez województwo świętokrzyskie. Jak przekonywał wicemarszałek, oddanie sceny dramatycznej pod kuratelę ministerstwa byłoby niekorzystne z kilku powodów.

– W latach 2017–2025 województwo świętokrzyskie przeznaczyło duże nakłady finansowe na modernizację teatru. Z punktu drugiego korespondencji ministerstwa nie wynika natomiast, że resort zamierza znacząco zwiększyć budżet teatru, co zapewniłoby realne podniesienie prestiżu instytucji – podkreślał Grzegorz Socha.

Wicemarszałek zwracał również uwagę na wątpliwości prawne dotyczące przekazywania instytucji samorządowej ministrowi.

Tymczasem radni opozycji, będący gorącymi zwolennikami przejęcia kieleckiej sceny przez ministerstwo, wzywając do współpracy i porozumienia, argumentowali, że zmiana właściciela byłaby korzystna pod względem finansowym.

– Będzie to dobre i ważne dla kultury województwa świętokrzyskiego, bo pamiętajmy, że prawie 12 milionów złotych każdego roku będziemy mogli przeznaczyć na filharmonię, Muzeum Narodowe, WDK czy jakąkolwiek inną wybraną jednostkę. Pani marszałek wraz z zarządem będą proponowali, jak te pieniądze najlepiej wydać, a my zapewne będziemy to popierać – mówił radny Jan Maćkowiak z Koalicji Obywatelskiej.

Radny proponował zmiany w projekcie uchwały zgłoszonej przez klub PiS, jednak nie zyskały one aprobaty większości.

W trakcie długiej i emocjonalnej dyskusji przedstawiciele obu stron zarzucali przeciwnikom, że spór wokół Teatru imienia Stefana Żeromskiego, a także kwestia obsady dyrektora kieleckiej sceny dramatycznej, jest elementem walki politycznej, a nie merytorycznej debaty.