MIASTO
Nietrzeźwi bezdomni koczujący na klatkach schodowych, uciążliwi dla mieszkańców
"Sami sobie prawdopodobnie taki los zgotowali. Są noclegownie, schroniska i ogrzewalnie, ale jest jeden warunek: trzeźwość". "Zostawiają po sobie brud i smród". "Trzeba im współczuć, co nie zmienia tego, że sami są sobie winni". Takie i wiele innych reakcji pojawiło się w odpowiedzi na nasz artykuł o nietrzeźwych bezdomnych, którzy jako miejsca swego bytowania wybierają klatki schodowe.
Zdecydowana większość osób jest zdania, że bezdomni nie chcą korzystać z pomocy społecznej, takiej jak na przykład schroniska dla osób bezdomnych i noclegownie dlatego, że w tych miejscach wymagana jest trzeźwość.
"Pracuję w miejscu, gdzie codziennie mam styczność z delikwentami żebrzącymi rzekomo na jedzenie. A potem widzę ich razem pijących i awanturujących się. Już nie użalam się nad tymi ludźmi, bo na własne życzenie zgotowali sobie taki los", wypowiedział się jeden z komentujących.
Podobnych uwag jest więcej:
"Mogliby pójść równie dobrze do ogrzewalni, noclegowni lub schroniska, ale musieliby być trzeźwi. Dlatego wolą przespać się na klatce schodowej, a potem znów pić cały dzień".
"W mojej klatce przez jakąś godzinę przebywał pijak. Cały smród przeszedł do mieszkania, a na klatkę wyjść się nie dało, bo trochę strach, że zaatakuje. Różnie to bywa. Są miejsca dla takich osób, które powinny się zająć tym problemem".
Jak się okazuje, mieszkańcom przeszkadza też zachowanie takich osób. Skarżą się na brak domofonów i odpowiedniej reakcji ze strony służb, jak i spółdzielni mieszkaniowych:
"Rozumiem ich ciężką sytuację, uważam, że należy im pomóc, ale nie można zgadzać się na to, by ci ludzie załatwiali swoje potrzeby fizjologiczne na klatkach schodowych".
"Kradną wycieraczki, żeby sobie zmontować z nich łóżko".
"Potrzebne są domofony, ale spółdzielniom nie pali się do tego, by je zakładać, skoro ich ten problem nie dotyczy".
"Zostawiają po sobie bałagan i brud. Nie potrafią uszanować cudzej przestrzeni. Potem jest pełno śmieci dookoła, fekalia, wymiociny i pety po papierosach".
"Nie ma sensu dzwonić na Straż Miejską czy Policję, bo przyjadą, spiszą notatkę, dadzą mandat i pojadą. Nie rozwiązuje to problemu".
Są jednak również głosy współczucia:
"Każdy z nas może być na ich miejscu. To też są ludzie, którym należy się wsparcie".
"Tym osobom trzeba pomóc. Nie każdy bezdomny jest pijakiem".
Bez wątpienia, mieszkańcy dostrzegają ten problem. Po naszej interwencji, o której możecie przeczytać tutaj, dowiedzieliśmy się, że Kielecka Spółdzielnia Mieszkaniowa podjęła kroki zmierzające do montażu domofonu przy głównych drzwiach wejściowych wieżowca przy ulicy Sandomierskiej 156.