MIASTO
[INTERWENCJA] Nietrzeźwi bezdomni zadomowili się na klatkach schodowych
"Śpią, śmiecą, spożywają alkohol i załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne na klatkach schodowych. Nie tylko zimą, gdy potrzebują ukryć się przed chłodem", alarmuje jeden z naszych Czytelników, który, jak twierdzi, kolejny raz natknął się na śpiącego, nietrzeźwego człowieka na klatce schodowej.
O sytuacji poinformował nas mieszkaniec jednego z wieżowców przy ulicy Sandomierskiej.
– Nie chcę zabrzmieć bezdusznie, bo naprawdę rozumiem, że nie każdemu powiodło się w życiu i bardzo współczuję bezdomnym. Oni też mają prawo do godnych warunków bytowych. Chodzi jednak o to, że klatka schodowa nie jest miejscem, w którym można sobie organizować libacje alkoholowe, smrodzić papierosami czy odsypiać kaca. Ktoś powinien sprawować nad tym kontrolę – żali się kielczanin. – A to powszechne zjawisko. Nie tylko, jak mogłoby się zdawać, w czasie zimy. Być może zamontowanie domofonu albo przydzielenie mieszkańcom osobnych kluczy do wejścia rozwiązałoby problem?
Jak dodaje nasz Czytelnik, niepokoi go to, że także dzieci są zmuszone do obcowania z patologicznymi zachowaniami.
Co mogą zrobić mieszkańcy w takiej sytuacji?
– Przede wszystkim powinni uświadomić sobie, że nie są bezradni, a przestrzeń klatki schodowej jest ich własnością. Takie przypadki najlepiej jest zgłosić bezpośrednio Straży Miejskiej. Jako zarządcy spółdzielni jesteśmy otwarci na współpracę z mieszkańcami, jednak trzeba bezpośrednio nas poinformować o zaistniałej sytuacji. Inicjatywa leży po stronie ludzi, którzy oczekują podjęcia określonych kroków – wyjaśnia Anna Tłuszcz, prezes Kieleckiej Spółdzielni Mieszkaniowej. – Wszelkie potrzeby powinni zgłaszać do nas najlepiej w formie pisemnej, ponieważ słowo pisane jest zawsze wiążące, a trzeba pamiętać, że być może nie wszyscy życzą sobie interwencji z naszej strony – dodaje.
– Nie możemy również na życzenie jednej osoby zamontować domofonów w klatce schodowej, w której znajduje się przecież wiele mieszkań. O takich kwestiach mieszkańcy decydują większością. Wystosowują do spółdzielni pismo i jeśli większość wyraża zgodę na podjęcie określonych działań, zarząd je wykonuje. Sami jednak zwyczajnie nie jesteśmy upoważnieni do takich czynności – tłumaczy Anna Tłuszcz.