Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

KOŚCIÓŁ

Święcenia prezbiteratu

sobota, 02 lipca 2016 09:05 / Autor: Radio eM
Święcenia prezbiteratu
Święcenia prezbiteratu
Radio eM
Radio eM

W sobotę, 2 lipca 2016 r. o godz. 10.00 w kościele św. Jadwigi w Kielcach Biskup Kielecki Jan Piotrowski udzieli święceń prezbiteratu dkn. Pawłowi Gabrysiowi. Diakona Pawła otoczmy naszą modlitwą wypraszając dar Bożego błogosławieństwa.

Bóg sam wzywa po imieniu pracowników do swej winnicy. Trzeba mieć odwagę, by odpowiedzieć bez  wahania:  „Oto  jestem,  poślij  mnie”.

Zaczynając od początku, po urodzeniu, czyli po 22 grudnia 1978 roku przez dwa lata należałem do parafii pw. Matki Bożej Królowej w Łukowej, skąd pochodzą moi rodzice: tato – Stanisław (który już niestety nie żyje) i mama – Henryka. 14 stycznia 1979 roku przez sakrament Chrztu św. zostałem włączony do Kościoła Katolickiego. Potem, gdy powstało os. Świętokrzyskie przeprowadziliśmy się do Kielc i wtedy swój początek miała też parafia św. Jadwigi Królowej. 24 maja 1987 przyjąłem pierwszą komunię święta w ówczesnej kaplicy. W szkole podstawowej nr 30, gdzie uczęszczałem przez osiem lat, pamiętam jak lekcji religii uczył mnie ks. Andrzej Kaszycki, a później ks. Dariusz Gącik, który przygotowywał mnie do sakramentu bierzmowania, którego dostąpiłem 28 kwietnia 1993 roku. Następnie chodziłem do LZ na ul. Hauke Bosaka o profilu elektryczno-informatycznym, dziś to nazywa się Zespół Szkół Informatycznych. Potem studiowałem Telekomunikację na Politechnice Świętokrzyskiej. Przez dwa lata pracowałem w Polsce i następnie wyjechałem do Anglii.

Gdy byłem w Bristolu przyłączyłem się do wspólnoty modlitewnej „Soli Deo” działającej w polskim Kościele, która zajmowała się również oprawą muzyczną liturgii. Będąc na obczyźnie przynależność do takiej wspólnoty, która tworzy jedną rodzinę duchową była dla mnie bardzo ważna. Podczas mojego pobytu w Anglii, obserwując życie tamtych ludzi, którzy w większości zapomnieli o Bogu (tylko kilka procent Anglików chodzi do kościoła), zrodziło się we mnie pragnienie dzielenia się wiarą, Dobrą Nowiną o Jezusie, który żyje i działa w swoim Kościele tak jak to jest przedstawione w Biblii. Jak wiemy jest „Jezus Chrystus – wczoraj i dziś, ten sam także na wieki.” (Hbr 13:8) Anglia, która dawniej była potęgą chrześcijaństwa i która wysyłała misjonarzy do innych krajów, żeby głosić Ewangelię o Jezusie Chrystusie, teraz sama potrzebuje nawrócenia.

Rok duszpasterski 2006/2007 w Kościele powszechnym przebiegał pod hasłem „Przypatrzmy się powołaniu naszemu”. Temat powołania przewijał się często w różnych artykułach, które czytałem. Zacząłem się głębiej zastanawiać nad moim powołaniem i modliłem się do Boga, żeby pokazał mi Swoją wolę. W 2007 roku podczas rekolekcji wielkopostnych, które prowadził ks. Wacław Krzempek SMA w polskiej parafii w Bristolu usłyszałem po raz pierwszy o Stowarzyszeniu Misji Afrykańskich i pamiętam jak opowiadał o swoim doświadczeniu pracy misyjnej wśród Pigmejów, gdy przebywał w Rep. Środkowoafrykańskiej. W czerwcu tamtego roku odbył się w Bristolu w polskiej parafii zjazd Instytutu Polskiej Akcji Katolickiej z Wielkiej Brytanii, który za temat rozważań miał hasło: „Powołani do świadectwa wiary”. Spotkaniu przewodniczył ks. Arcybiskup Szczepan Wesoły. Po konferencji, która się wtedy odbyła, uświadomiłem  sobie, że  Bóg  potrzebuje  nas,  abyśmy  Jego  miłość nieśli w obojętny na los człowieka świat. Bóg woła, abyśmy byli światłem w świecie, abyśmy Jego światło  nieśli  błądzącym  w  ciemnościach,  aby  pozostający w ciemnościach mieli nadzieję.

Odpowiadając  na  Boże  wezwanie wstąpiłem do zgromadzenia misyjnego – Stowarzyszenie  Misji Afrykańskich, które jest zaangażowane w dzieło pierwszej ewangelizacji, którego misjonarze są posłani do tych miejsc w Afryce, gdzie ludzie jeszcze nie słyszeli Dobrej Nowiny przyniesionej przez Jezusa Chrystusa. Misjonarze odkrywają i doceniają wartość kultur i ludzi, do których zostają posłani, starają się wzbudzić zainteresowanie i wiarę w Jezusa Chrystusa, oraz tworzą nowe wspólnoty chrześcijańskie. Również misjonarze tworzą szkoły i placówki oświatowe dla dzieci i młodzieży, aby przekazać im odpowiednie wykształcenie moralne i zawodowe.

Dziewięć lat, tyle trwał czas przygotowań do podjęcia tej ważnej decyzji – czy zostawić wszystko i pójść za Chrystusem?

Pierwsze dwa lata przebywałem w Borzęcinie Dużym koło Warszawy, w WSD Misji Afrykańskich i studiowałem filozofię w pobliskim seminarium Pallotyńskim.

Następnie byłem na kursie języka angielskiego w Manchester i francuskiego w Strasbourgu. Potem w 2010 roku po raz pierwszy poleciałem do Afryki, po trzech dniach pobytu w Nairobi udałem się w dalszą podróż do Tanzanii, gdzie przez rok przyglądałem się i pomagałem w pracy misyjnej w kościele, który jest przy misji i w wyjazdach do 35-ciu wiosek, gdzie ludzie mieli zazwyczaj jedną Mszę św. w miesiącu. W niedziele po południu odwiedzałem chorych z komunią św. 

Następnie byłem w Calavi (południowy Benin), gdzie było nas trzydziestu dwóch kleryków na międzynarodowym roku duchowym (który jest podobny do nowicjatu) i wsród kleryków jako jedyny byłem z poza Afryki.

Przez ostatnie cztery lata wiele czasu spędziłem na nauce, studiując w Nairobi (stolicy Kenii) w Tangaza University College – katolickiej wyższej uczelni, na wydziale Teologicznym, na którym studiuje ok. 450 kleryków i kila sióstr misjonarek, pochodzących z ponad 40 krajów (głównie Afrykańskich) i należącymi do ok. 50 Zgromadzeń Zakonnych i Misynych.

Oprócz studiów teologicznych przez ostatni rok, miałem również w weekendy praktykę duszpasterską jako diakon na obrzeżach Nairobi w Jericho parafii SMA. Tam w piątek wieczorem prowadziłem godzinną Adorację Najświetszego Sakramentu. W soboty do południa chodziłem z komunią do chorych, których odwiedzałem zawsze z osobą mieszkającą w tamtym regionie, ponieważ nie wszystkie osoby starsze znają język angielski lub kiswahili, które są językami narodowymi w Kenii, niektórzy rozumieją tylko języki plemienne. Ludzie ci zawsze oczekiwali mojego przyjścia i przyjęcia Najświetszego Sakramentu, było to dla nich ważne i zawsze mnie serdecznie przyjmowali. Wieczorem z księdzem jeździłem do szkoły średniej, gdzie katoliccy uczniowie mieli Mszę świętą w sali lekcyjnej lub na jadalni, nieraz nawet w tym samym czasie była tam jeszcze grupa uczniów jedzących kolację, więc oni też mieli okazję usłyszenia Słowa Bożego. Czasem  jechaliśmy na Msze św, która była w Małej Wspólnocie Chrześcijańskiej lub w domu. Zawsze ludzie przyjmowali nas życzliwie i serdecznie. W ostatnią sobotę lutego udzieliłem sakramentu chrztu świętego pięciorgu dzieciom.

W niedziele pomagałem i uczestniczyłem w trzech Mszach św., które były w kościele parafialnym. Msza św. tam trwa około dwóch godzin, ludzie uczestniczą aktywnie śpiewając i tańcząc podczas liturgii. Podczas każdej Mszy św. niedzielnej jest procesja z darami, wierni przynoszą różne produkty takie jak: mąka kukurydziana, jajka, owoce, warzywa i inne produkty. W swoim niedostatku dzielą się tym co mają, w swoim życiu stosują zasadę św. Pawła, że „kto hojnie sieje, ten hojnie też zbierać będzie ... albowiem radosnego dawcę miłuje Bóg” (2 Kor 9:7). Po Mszy św. ludzie przynosili różańce, medaliki i inne przedmioty kultu religijnego aby je poświęcić. Zdarzały się też błogosławieństwa domów, wtedy po modlitwie błogosławieństwa byłem oprowadzany po wszystkich pomieszczeniach w domu i na zewnątrz aby je pokropić wodą święconą.

Asanteni sana – Dziękuję bardzo. Są to słowa, które wypowiadałem wielokrotnie podczas moich ostatnich dni pobytu w Nairobi. Również te same słowa podziękowania kieruję do czytelników i do wszystkich którzy wspierają dzieło misyjne Kościoła. Mungu awabariki – niech Bóg Was błogosławi!

dk. Paweł Gabryś SMA

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO