Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

CIEKAWOSTKI

Pisałem chłopakom listy miłosne...

środa, 26 lutego 2014 11:24 / Autor: Katarzyna Bernat
Pisałem chłopakom listy miłosne...
Pisałem chłopakom listy miłosne...
Katarzyna Bernat
Katarzyna Bernat

Rozmowa z Janem Gieradą, dyrektorem szpitala wojewódzkiego w Kielcach.

- Organizator, przywódca, dusza towarzystwa. Zawsze Pan taki był?

- Bez fałszywej skromności - tak. Ludzie o tym nie wiedzą, ale mam dwa przydomki. Jeden to „ciuchcia”; nazwano mnie tak na zasadzie przeciwności do tej powolnej maszyny, bo zawsze byłem bardzo szybki. Druga moja ksywka to „rabin”, bo zawsze kojarzyłem się ludziom z przywódcą.

- Pochodzi Pan z wielodzietnej rodziny i wie Pan, co znaczy bieda. Opowie nam Pan o tym?

- No cóż, jako dzieci nauczeni byliśmy ciężkiej pracy. Zdawałem do szkoły średniej, do technikum budowlanego w Ostrowcu Świętokrzyskim, a rodzice nawet o tym nie wiedzieli, bo i tak nie mieli pieniędzy na mój internat. Żeby mieć na książkę czy buty, zbierałem runo leśne, grzyby, jagody i poziomki, wyładowywałem wagony z węglem, cementem. Pisałem też chłopakom listy miłosne, udzielałem korepetycji z matematyki i tak przetrwałem, bo internat kosztował 360 zł miesięcznie. Potem było mi łatwiej, bo dostałem stypendium za dobre wyniki w nauce. Od najmłodszych lat ciężko pracowałem, a Tata mi nie folgował. Choć był dobrym człowiekiem, to bardzo surowym. Czasem używał pasa albo bata, żeby przywołać nas do porządku…

- Łobuzował pan?

- Oczywiście. Przypomina mi się teraz taka historia ze strzyżeniem. Jak mówiłem, ojciec parał się różnego rodzaju zajęciami, między innymi strzygł ludzi ze wsi, za co brał 2 albo 3 papierosy od jednej ostrzyżonej głowy. Kiedyś niosłem z Piotrowa przez wieś ręczną maszynkę do golenia. Synowie sąsiada to zauważyli i chcieli, żebym ich ostrzygł. Najpierw obciąłem im brwi, a potem głowy na krzyż - w lewo i w prawo. Obiecałem, że skończę strzyżenie, jak odprowadzę krowę. Oczywiście nie zrobiłem tego. Mama wieczorem powiedziała tacie, że obciąłem ich jak Mongołów, więc nie czekałem na jego reakcję - uciekłem z domu. Nie było mnie przez dwa dni, spałem w kopkach siana.

- Wracając na chwilę do Pana pobytu w internacie – czy to prawda, że poznał pan tam żonę?

- Tak!To była piękna dziewczyna! Mieszkaliśmy razem w jednym internacie, ja byłem przewodniczącym jego rady, organizowałem różne potańcówki, a wie pan jak to jest - z tą się zatańczy, do innej się człowiek przytuli, dziewczyny lubią takie bajery, a ja jestem stary bajerant. Zawsze miałem dar przekonywania i podrywania. Zresztą w Kielcach znany jestem z tego, że uwielbiam damskie towarzystwo, ale czy to źle? To chyba dobrze, prawda?

- Oczywiście. Wygląda na to, że wciąż czuje się Pan młodo, mimo, że zbliża się Pan do siedemdziesiątki…

- No, zbliżam się. Wie Pan, jak dostałem z ZUS-u decyzję o emeryturze, to napisali mi tam wyraźnie, że przewidywany okres mojego życia to 190 miesięcy. Gdy sobie to podzieliłem przez dwanaście, to wyszło mi szesnaście lat życia. Dziękuję ZUS-owi, że mnie tak fajnie ocenił i decyduje za mnie, ile mam jeszcze żyć. Uśmiałem się z tego, ale muszę powiedzieć, że im więcej pracuję, tym lepiej i młodziej się czuję.

- Dziękuję za rozmowę.

Robert Majchrzyk

 

Dlaczego dyrektor Jan Gierada chce zerwać kontakty z jedną z kieleckich dziennikarek? Za co dostał mandat w Chicago w wysokości 70 dolarów i czemu nigdy już nie wybierze się na Ukrainę? Słuchajcie radia Plus Kielce w najbliższą sobotę, 1 marca, między godziną 12 a 15.

 

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO