SPORT
[TOKIO 2020] Makowski: Miałem problemy z aklimatyzacją. W głowie wydłużył mi się basen
Wojciech Makowski, niewidomy pływak z Kielc, zakończył swój udział w igrzyskach paraolimpijskich w Tokio. W finale swojej koronnej konkurencji – 100 metrów grzbietem – zajął szóste miejsce. – Na tyle pozwoliły moje możliwości. Jest niedosyt i jakieś rozczarowanie, ale to naturalne. To część sportu i muszę to zaakceptować – mówi nam 29-latek.
Wcześniej kielczanin zajął 7. miejsce w rywalizacji na 50 metrów stylem dowolnym. W „grzbiecie” do medalu zabrakło mu 0.93 sekundy.
– Trzeba uczciwie powiedzieć, że naszły na siebie okoliczności zupełnie nie związane z treningiem. Nie udało mi się tutaj dobrze zaaklimatyzować, co miało swój wpływ na formę – wyjaśnia Wojciech Makowski.
– Już na pierwszym treningu w Japonii wiedziałem, że stało się coś niedobrego. Straciłem czucie wody, ułożenie ciała. W głowie wydłużył mi się basen. W większej części forma, którą miałem przygotowaną, uleciała. Podróż, zmęczenie, zmiana czasu, duszny i wilgotny klimat. Tutaj już przed ósmą potrafi być 30 stopni przy ponad 80-procentowej wilgotności. To ciężki miks. Nie udało mi się wysypiać jak należy. W trakcie dnia czułem się zamroczony, tak jakby była noc. Nie spałem wydajnie, co przekładało się na samopoczucie. Każdy przechodzi to na swój sposób. Jedni szybko, a inni korzystają z tabletek nasennych – tłumaczy zawodnik reprezentujący AZS AWF Wrocław.
Przed pięcioma laty, w Rio de Janeiro, Wojciech Makowski wywalczył srebrny medal w stylu grzbietowym. Jak przyznaje, igrzyska w Tokio również będzie miło wspominał.
– Igrzyska są zawsze wyjątkowe. Bez względu na wynik, warto je przeżyć. Bardzo chciałem na nie pojechać jeszcze raz, aby przeżyć je bardziej świadomie, niż w Rio. Tam wiele rzeczy mnie zaskoczyło. Byłem nimi oszołomiony. Na pewno widać różnicę spowodowaną COVIDEM. W wiosce jest jednak normalnie. Ona żyje, tętni. Są ludzie z całego świata. Tutaj jest świetna atmosfera. Zdecydowaną różnicę na obiektach, które świecą pustymi krzesełkami. Nie czuć atmosfery igrzysk. Jest tutaj klimat niewielkich zawodów krajowych. Są ludzie, którzy ścigają się ze sobą. Tego brakuje najbardziej – wyjaśnia kielecki pływak.
Wojciech Makowski nie wie, czy będzie kontynuował swoją karierę do kolejnych igrzysk w Paryżu, które odbędą się za trzy lata.
– To będzie krótsza olimpiada i pewnie szybko zleci, ale nie wiem, jak potoczy się życie. Na pewno nie skończę teraz. Nie mogę odejść w takich okolicznościach. Nie wiem jednak, czy będę dążył do Paryża. To wszystko zależy od wielu czynników pozasportowych. Jest życie, rodzina, potrzeba stabilizacji. Plany swoje, życie swoje. Z jednej strony chcę, a z drugiej nie wiem. Teraz chcę skupić się na odpoczynku, bo jestem totalnie zmęczony.