[TOKIO 2020] Chudzicki: Spełniłem najskrytsze marzenie

Kielczanin „brąz” zapewnił sobie w piątek, pokonując w ćwierćfinale utytułowanego Jordiego Moralesa z Hiszpanii.

– Grałem z nim już wiele razy, ale nigdy nie udało mi się wygrać. Nie spodziewałem się, że tak dobrze poradzę sobie ze stresem i atmosferą, która panowała w hali. Z tyłu głowy mieliśmy to, że trzeba wygrać, aby mieć medal. Presja była bardzo duża – wyjaśniał Maksym Chudzicki.

Zawodnik Bronowianki Kraków wygrał 3:0, w setach odpowiednio do 6, 7 i 9. Kluczem był dobry serwis.

– Taktyka to zasługa trenera. Wprowadzenie do gry miało odbywać przez krótki forhend, bo przeciwnik tam miał gładką okładzinę. Na bekhendzie miał czopa. Kiedy nim grał, to dawał niewygodne piłki. Przy takim serwisie z mojej strony, dostawałem czytelną piłkę. To pozwoliło mi na realizowanie mojego planu – tłumaczył wychowanek Orląt Bilcza.

W sobotnim półfinale lepszy okazał się Chińczyk Yan Shuo.

– To światowa jedynka. Do tego spotkania podszedłem z chłodną głową. Wiedziałem, że to będzie ciężko. Jest leworęcznym zawodnikiem, a tacy mi nie leżą. On jest w świetnej formie, zagrał bardzo dobry mecz. Nie jestem zły. Zagrałem najlepiej jak potrafiłem. Przegrałem, ale zrobiłem wszystko, co tylko mogłem. Nie mam sobie nic do zarzucenia – podsumował Maksym Chudzicki.

22-letni kielczanin wystąpi w Tokio jeszcze w rywalizacji drużynowej z Piotrem Grudniem i Patrykiem Chojnowskim.