SPORT
Sanchez-Migallon: Ten medal jest niespodzianką, ale bardziej dla ludzi z zewnątrz
Miguel Sanchez-Migallon Naranjo jako jedyny z zawodników Łomży Vive Kielce wrócił z mistrzostw Europy z medalem. Razem z Hiszpanią wywalczył „srebro”. – Ten krążek jest niespodzianką, ale bardziej dla ludzi z zewnątrz – powiedział specjalista od obrony.
Hiszpanie czwarty raz z rzędu doszli do finału. Po dwóch kolejnych triumfach tym razem musieli przełknąć gorycz porażki. Minimalnie lepsza okazała się Szwecja, która wygrała 27:26. Dla podopiecznych Jordiego Ribery to duży sukces, bo przed turniejem nie uchodzili za faworytów. Po igrzyskach olimpijskich w Tokio kadra przeszła spore zmiany. Na domiar złego z powodu kontuzji nie mógł zagrać Alex Dujszebajew.
– Przed mistrzostwami nie myśleliśmy o medalu czy obronie tytułu. Naprawdę. Chcieliśmy po prostu wygrywać każde kolejne spotkanie i jesteśmy bardzo szczęśliwi, że nasza metoda przyniosła sukces. Zgadzam się, że nasze srebro jest niespodzianką, ale najbardziej dla ludzi z zewnątrz. Były wątpliwości odnośnie naszej drużyny, bo mieliśmy w składzie wielu nowych graczy. Przed mistrzostwami, podczas treningów we własnym gronie, czuliśmy jednak, że jesteśmy naprawdę mocni – wyjaśnia Miguel Sanchez-Migallon.
Zawodnik Łomży Vive Kielce w kilku spotkaniach, szczególnie tych kluczowych dobrze kierował obroną swojej reprezentacji.
– Nasza gra opiera się na szczegółowej analizie rywala, dużej mobilności, ścisłej współpracy z kolegami i ciągłym wypychaniu rywala poza dziewiąty metr. Powiedzmy, że to inteligentna defensywa. Podczas gdy w innych systemach obrońcy rzadko wychodzą poza strefę tylko szukają bloku, my chcemy więcej się ruszać, kraść piłki oraz prowokować. Chcemy ciągle stwarzać rywalom dylematy, wciągać ich w pułapki. Czasem świadomie pozwalamy rywalowi na rzut z nieprzygotowanej pozycji, licząc, że nasz bramkarz łatwo go obroni. Innym razem dajemy możliwość podania do obrotowego, ale tylko po to, żeby przejąć lecącą piłkę, bo doskonale wiemy, gdzie ona trafi – tłumaczy Miguel Sanchez-Migallon Naranjo.
W ostatnim spotkaniu drugiej fazy, Hiszpanie minimalnie pokonali Polskę 28:27. Podopieczni Patryka Rombla byli o krok od remisu, jednak w ostatnich sekundach dwiema bardzo dobrymi interwencjami popisał się Rodrigo Corrales.
– My zagraliśmy słabo, a Polacy dobrze. Wiedzieliśmy, że choć rywale odpadli już z rozgrywek, na pewno będą walczyć do końca i to się sprawdziło. Podczas analizy wideo zwracaliśmy uwagę, że w obronie koncentrujecie się na zawężaniu gry środka, a w ataku decyduje duet Szymon Sićko i Michał Olejniczak. Mocnym punktem jest też współpraca leworęcznych Arkadiusza Moryty i Michała Daszka z obrotowymi. Nasza analiza straciła jednak trochę sensu, gdy kilku zawodników nie mogło u was zagrać. Wiemy jednak, że Polacy się rozwijają, są coraz wyżej w turniejach i jeśli mają dobry dzień, mogą wygrać z każdym – tłumaczył hiszpański obrońca Łomży Vive.
Miguel Sanchez-Migallon wrócił już do Kielc. Tradycyjnie, Łomża Vive ma bardzo ambitne cele.
– One są niezmienne: chcemy wygrać mistrzostwo oraz Puchar Polski oraz awansować do Final4 Ligi Mistrzów. Za nami bardzo dobra pierwsza część rozgrywek, ale teraz musimy zagrać jeszcze lepiej. Mamy młody zespół, który szybko się uczy i ma jeszcze duże rezerwy – kwituje srebrny medalista Euro
Łomża Vive rozpocznie zmagania w drugiej części sezonu w sobotę od domowego meczu z Sandrą Spa Pogonią Szczecin (godz. 15).
wypowiedzi: kielcehandball.pl