Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

PUBLICYSTYKA

Karolina Maczek-Skillen: Mój dziadek, generał Maczek, był skromnym człowiekiem

środa, 13 listopada 2024 10:53 / Autor: Katarzyna Bernat
Karolina Maczek-Skillen: Mój dziadek, generał Maczek, był skromnym człowiekiem
Karolina Maczek-Skillen: Mój dziadek, generał Maczek, był skromnym człowiekiem
Katarzyna Bernat
Katarzyna Bernat

Rozmowa z Karoliną Maczek - Skillen, wnuczką generała Stanisława Maczka.

Gości Pani w szkołach w województwie świętokrzyskim. Jakie ma Pani wrażenia po tych spotkaniach?

Wspaniałe. Nie spodziewałam się, że dzieci będą, aż tak utalentowane i zaangażowane. Mają dużą wiedzę o II wojnie światowej, o generale Maczku i 1. Dywizji Pancernej. Teraz jest bardzo trudno zachęcić dzieci do nauki, zdobywania wiedzy.

Generał Stanisław Maczek, to dowódca 1. Polskiej Dywizji Pancernej, która wsławiła się walkami pod Falaise podczas inwazji sił alianckich w Normandii w 1944 roku i wyzwoleniem holenderskiej Bredy. Dywizja walczyła o wyzwolenie Europy Zachodniej spod okupacji niemieckiej w 1944 roku. My generała znamy, jako bohatera narodowego, który miał na swym koncie wielkie sukcesy militarne. Pani zna generała, jako dziadka. Jakim był człowiekiem?

Znałam dziadka, bardziej jako ojca, bo od drugiego roku życia dziadkowie mnie wychowywali w Edynburgu. Przez długi czas nie wiedziałam, że dziadek jest generałem i jest tak sławny. Dziadek był bardzo skromny. Ale coś, co widziałam często, że u nas drzwi się nie zamykały. Przychodzili do nas żołnierze i ludzie ze Lwowa. Ci ze Lwowa mówili do mnie: "daj pyska", bo to jest taka lwowska gwara. Dziadek był oazą spokoju. Miał w sobie taki wewnętrzny spokój. Nigdy się nie denerwował, to babcia częściej się denerwowała, a on wtedy mówił: "żoneczko, żoneczko, daj spokój".  Ale była dyscyplina w domu, bo wszystko musiało być na godzinę. Nie mogłam się spóźniać, bo dziadek już czekał. Obiad, kolacja były na godzinę. Nie można było rozmawiać o głupotach, dziadek nie miał na nie czasu.

Czy odwiedzali generała jego podkomendni?

Oczywiście. Od godziny 14 do 17 odbywały się wizyty. Stół był nakryty: kawa, herbata, ciasteczka. Było dużo ludzi, którzy piekli ciasto, przynosili i częstowali się. Babcia była bardzo zapracowana, bo miała córkę inwalidkę i zajmowała się Małgosią. Małgosia nie mogła się ubierać, zębów wymyć, wszystko to babcia robiła dla niej. Jak dziadek był starszy, to babcia też się zajmowała dziadkiem, bo między nimi było 18 lat różnicy.

Po 1945 roku, kiedy w Polsce rządzili komuniści, pozbawili generała polskiego obywatelstwa. Czy generał to przeżywał?

Pewnie, że przeżywał. Ale nie znałam wtedy dziadka, bo urodziłam się w latach 60. Mogę powiedzieć, że nie tylko dziadek stracił polskie obywatelstwo, inni generałowie też. Dziadek nie był sam, ale z innymi ludźmi. I byli dla siebie wsparciem. Dziadek nie patrzył w przeszłość. Jak rana się już zgoiła, to nie chciał jej rozdrapywać. Patrzył w przyszłość. Musiał znaleźć pracę, bo miał chorą córkę.

Wspomniała pani o pracy, wiemy, że tak wybitny generał musiał dorabiać, jako barman. Czy to nie było dla niego upokorzeniem?

Nie. Żadna praca nie hańbi. Dziadek nie uważał, że jest generałem, a zamiata ulicę. Dziadek był wielki nie dlatego, że był generałem. On był wielki, bo był skromnym człowiekiem. Tego ludzie nie mogą zrozumieć. Najpierw pracował w fabryce, która robiła ceramikę, a potem w klubie sportowym. Później jego sierżant Jan Tomasik kupił hotel w Edynburgu, vis a vis mieszkania dziadka, i go tam zatrudnił. Parę lat temu otrzymałam taką teczkę, w której było napisane, że Jan Tomasik, był tajnym współpracownikiem służb PRL. To był dla mnie wielki szok. Nie znałam tych czasów, kiedy dziadek u niego pracował, ale znałam czasy kiedy Jan Tomasik kupił zabytkowy pałac i co roku zapraszał naszą rodzinę na trzy miesiące na urlop. Był traktowany, jak przyjaciel rodziny, a okazało się, że dziadka szpiegował.

Patrząc na zdjęcia generała widzimy uśmiechniętego, pogodnego człowieka. Czy był takiego usposobienia?

Tak. Dlatego, jako dziecko starałam się wszystko tak zrobić, aby dziadzio był ze mnie dumny. Dziadzio nie miał czasu na bzdury. Pamiętam, kiedy studiowałam na uniwersytecie psychologię i filozofię. Przyszłam do domu i mówię: "dziadzio możemy porozmawiać o filozofii?" Odpowiedział: "Oczywiście, ale teraz mamy kolację". Zjedliśmy i pytam: "to teraz możemy?" - Teraz zmywamy naczynia - odpowiedział. Pozmywaliśmy, usiadłam koło dziadka i zaczęłam opowiadać. Pyta mnie: "wnusiu co studiowałaś?" Odpowiadam: najwięcej studiowałam Zygmunta Freuda. - "Zygmunta Freuda? Przecież to jest zupełny idiota". Na tym cała dyskusja się skończyła (śmiech).

Generał żył ponad 100 lat, w tym roku 11 grudnia przypada okrągła - 30 rocznica śmierci. Brał udział w I wojnie, wojnie polsko - bolszewickiej i walczył podczas II wojny, 29 października obchodziliśmy 85. rocznicę wyzwolenia Bredy. Jakie przesłanie miałby dla nas dziś generał Stanisław Maczek?

Myślę, że dziadek powiedziałby, że człowiek może pójść dalej, jak tylko patrzy przeszłość. Żeby naprawdę awansować, trzeba kochać, nawet naszego wroga. Mówię tak trochę po katolicku, bo dziadek i babcia mieli wielką wiarę.

            Hasło, które przyświecało każdemu żołnierzowi, to: Bóg-Honor-Ojczyzna. Anglicy zupełnie nie rozumieli, dlaczego Polacy mieli przed walką mszę świętą. Dlaczego dziadek był taki uśmiechnięty? On miał wiarę. Ale nie tylko dziadek. Wszyscy, z jego generacji. Oni widzieli, jak Polska nie miała swojej wolności, była rozdarta między trzech zaborców i nagle po 123 latach odzyskała niepodległość. Oni walczyli z sercem. Anglicy tak nie walczyli, bo tego nie rozumieli.

Dodam, że generał Maczek to rocznik 1892, czyli pokolenie, które pamiętało zabory.

Zawsze się dziwię i dalej nie rozumiem, jak Polacy, którzy byli w Austrii, w Rosji, w Prusach, jak zatrzymali polski język? Dziadek robił zawsze tak, jak ktoś chciał się dołączyć do dywizji i dobrze mówił po polsku, to nie wiadomo było, czy to jest Niemiec czy Polak, to pytał, czy możesz modlić się  "Pod Twoją obronę"? Jak oni umieli to powiedzieć, to wtedy dziadek zgadzał się i mówił: "możesz się dołączyć". We Francji w Lourdes babcia znalazła figurkę Matki Boskiej leżącą w błocie. Wzięła ją, umyła i dała ją dziadkowi, na początku wojny. Dziadek miał tą Matkę Boską w czołgu. Ta figurka przez cały szlak wojenny była z dziadkiem.

Dziękuję za rozmowę.

Katarzyna Bernat

Więcej w audycji "Historia na fali" w czwartek 14 listopada o godz. 20 w Radiu eM Kielce

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO