SPORT
Po Lechu: jesteśmy rozczarowani wynikiem, ale nie naszą grą
Piłkarze Korony Kielce w pierwszym spotkaniu po dwutygodniowej przerwie reprezentacyjnej przegrali na wyjeździe z Lechem Poznań 1:2. - Mamy uczucie niedosytu. Nasza gra nie wyglądała najgorzej, szczególnie w pierwszej połowie. W niej mieliśmy swoje okazje, Lech był jednak skuteczniejszy - powiedział po spotkaniu Marcin Cebula, pomocnik kieleckiej drużyny.
Lech w sobotni wieczór był zabójczo skuteczny, miał przy tym dużo szczęścia, które uśmiechnęło się do Christiana Gytkjaera. Duńczyk w 25. minucie skierował piłkę do siatki po wcześniejszym kiksie Joao Amarala. 28-latek w drugiej części popisał się ładnym strzałem z dystansu, ale do futbolówki doszedł dzięki pechowemu odbiciu Łukasza Kosakiewicza. Korona w końcówce odpowiedziała trafieniem Eli Soriano.
- Jesteśmy trochę rozczarowani wynikiem, ale nie występem naszej drużyny. W tym meczu byliśmy mało uważni w trzech sytuacjach i w dwóch z nich straciliśmy bramki. W pierwszej połowie mieliśmy 2-3 stuprocentowe okazje, ale ich nie wykorzystaliśmy - wyjaśniał trener kieleckiej drużyny, Gino Lettieri.
- Taktycznie jednak wyglądało to nieźle z naszej strony. Lech nie wiedział jak się zachowywać, jak byliśmy w posiadaniu piłki. Wygrała jednak drużyna, która na pojedynczych pozycjach ma lepszych piłkarzy. Przy drugiej bramce nasz obrońca patrzył na piłkę zamiast na przeciwnika. Gytkjaer jest bardzo inteligentny, dlatego dotknął futbolówkę, zanim ta odbiła się od ziemi. Potem znalazł się w dobrej sytuacji. Nam trochę brakuje tej mądrości. Jeszcze raz jednak powtarzam, że jesteśmy zadowoleni z naszego występu. Z wyniku jednak już nie do końca - uzupełniał szkoleniowiec "żółto-czerwonych".
Korona zanotowała 57-procentowe posiadanie piłki. Kielczanie oddali tylko jeden celny strzał na bramkę Lecha, był nim gol Eli Soriano.
- Utrzymywaliśmy piłkę, ale brakowało ostatniego podania. Tu był problem. Lech w drugiej połowie zagrał bardzo mądrze, nie przepuszczał nas, przez co było bardzo trudno coś strzelić. Trochę zaskoczyli nas swoim cofnięciem, czekali na nas. W obronie niestety nie udało się ułożyć wszystkiego jak trzeba. Pojawiły się błędy, ale taka jest piłka. Musimy pracować, aby w następnych spotkaniach wyglądało to lepiej - przekonywał Marcin Cebula.
23-letni pomocnik w sobotę zadebiutował w roli kapitana "żółto-czerwonych". Wychowanek Pogoni Staszów założył opaskę pod nieobecność zawieszonego za kartki Bartosza Rymaniaka.
- To było fajne uczucie. "Ryman" nie ma się jednak czego obawiać, bo dużo lepiej mu to wychodzi - zakończył Cebula.
wypowiedź Lettieriego: korona-kielce.pl