PUBLICYSTYKA
Tam mordowano ludzi
Rozmowa z Markiem Jończykiem, historykiem z kieleckiej delegatury Instytutu Pamięci Narodowej.
IPN wydał książkę „Śladami zbrodni. Przewodnik po miejscach represji komunistycznych lat 1944-1956”. Proszę o niej opowiedzieć czytelnikom.
- Ta praca to owoc naszych kilkuletnich badań. Liczy prawie 650 stron. Zawiera informacje źródłowe, relacje świadków - często ofiar systemu komunistycznego - oraz obszerny materiał ikonograficzny. Zaprezentowaliśmy w niej 200 obiektów represji na ponad 500 zinwentaryzowanych w całej Polsce. Niektóre zasygnalizowaliśmy lub tylko wymieniliśmy bez szczegółowego opisu.
Jest tam opracowany przez pana rozdział poświęcony Kielecczyźnie.
- W województwie świętokrzyskim mamy dobrze rozpoznanych 58 obiektów. Głównie były to siedziby struktur wojewódzkich, powiatowych i miejskich Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego.
Najwięcej takich miejsc znajdowało się w Kielcach.
- Tak, według dzisiejszego stanu wiedzy aż 24. Ponurą przeszłość ma kompleks kilku budynków przy obecnej ulicy Paderewskiego 8, 10, 12 i 13. W czasie wojny znajdowała się tam siedziba gestapo. W 1945 roku, kiedy Armia Czerwona wkroczyła do miasta, natychmiast zainstalowała się tam bezpieka i służby sowieckie. Najważniejsze to kamienice 10 i 12; tam ulokowano referaty śledcze i wydziały walki z tzw. bandytyzmem, czyli z podziemiem niepodległościowym: żołnierzami Armii Krajowej, Narodowych Sił Zbrojnych, Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość oraz Batalionów Chłopskich. W tym czasie więzienia zaczęły się szybko zapełniać. W Kielcach jednymi z pierwszych ofiar Smiersza, czyli sowieckiego kontrwywiadu wojskowego, byli kieleccy prawnicy: sędziowie, prokuratorzy, adwokaci. Część została zamordowana w więzieniach, innych wywieziono do Zagłębia Donieckiego, skąd wielu nie wróciło do Polski. Kolejnym celem ataku stali się wspomniani żołnierze polskiego podziemia niepodległościowego.
A inne budynki, w których represjonowano Polaków?
- Na przykład przy ulicy Kapitulnej 2; do niedawna miało tam siedzibę przedszkole. W tym gmachu znajdował się Miejski i Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa. W 1947 roku budynek przeszedł w ręce wojska i był użytkowany przez Informację Wojskową, również zajmującą się ściganiem patriotów. Trzeba jeszcze wspomnieć o obiekcie przy ulicy Paderewskiego 24 – siedzibie Ludowego Komisariatu Spraw Wewnętrznych ZSRR, czyliNKWD. Kamienica ta posiada obszerne piwnice, w których mieścił się areszt. Później działała tam Wojskowa Agencja Mieszkaniowa. Dom ten przeszedł wiele remontów i adaptacji do nowych potrzeb, stąd część śladów represji się zatarła.
A co ocalało?
- We wszystkich wspomnianych budynkach dość dobrze zachowały się piwnice – lokowano w nich areszty śledcze oraz katownie, w których torturowano i mordowano ludzi. Świadczą o tym ilość pomieszczeń, charakterystyczne drzwi do cel z solidnymi zamkami i wizjerami do obserwowania więźniów, kraty w oknach. Późniejsi właściciele nie wymieniali ich, ponieważ skutecznie zabezpieczały przed złodziejami. Jeśli ktoś nie dbał o obiekt lub nie miał środków na jego remont, to dla historyka zachowało się tam wiele cennych śladów.
Jakich?
- Na przykład we wspomnianych piwnicach szczególnie przejmujące są wydrapywane przez więźniów inskrypcje na ścianach, najczęściej imiona i nazwiska, pseudonimy, daty. Są modlitwy, prośby kierowane do Boga o ocalenie lub rychłą śmierć, znaki z symbolami Armii Krajowej. Zdarzają się jeszcze inne elementy, choćby łańcuchy przytwierdzone do ścian, na których wieszano więźniów, a później ich bito. Ocalały one w Więzieniu Kieleckim przy ulicy Zamkowej. Tych powtarzających się w poszczególnych obiektach śladów, mimo upływu lat, zachowało się dość dużo. Stanowią wstrząsające świadectwo zbrodniczej działalności komunistycznych oprawców.
Udało się panu zabezpieczyć je przed zniszczeniem?
- Tak, na przykład w nieistniejącym już budynku na rogu ulic Głowackiego i Żeromskiego, w miejscu w którym stoi dziś gmach Filharmonii Świętokrzyskiej. W latach 40. i 50. była tam siedziba Wojskowego Sądu Rejonowego. Do 1955 roku tego typu sądy wydały w całej Polsce prawie 3,5 tys. wyroków kar śmierci. Z liczby tej 163 orzeczenia zapadły w Kielcach, z których wykonano 47. W większości sądzono tam żołnierzy AK, NSZ, BCh. Część wyroków zamieniano skazanym na dożywotnie lubdługoletnie więzienie. Niektórzy aresztanci przepadali jednak bez wieści - zostali zakatowani na śmierć w trakcie śledztw. Z tego wyburzonego budynku byłego WSR udało się ocalić drzwi do cel oraz udokumentować wykonane przez więźniów inskrypcje na ścianach.
W publikacji znajdziemy też inne obiekty represji z terenu Kielecczyzny.
- Pokazujemy głównie siedziby UB. W kilku przypadkach udało się jednak dotrzeć do miejsc użytkowanych przez Sowietów. Na przykład w Skarżysku przy ul. Staszica, w piwnicach budynku znaleźliśmy pozostałości aresztu. W Ostrowcu Świętokrzyskim i Starachowicach UB, MO i służby sowieckie przez cały okres stalinowski pracowały w jednym budynku. Natomiast w Busku, Włoszczowie, Jędrzejowie te instytucje często przenosiły się z miejsca na miejsce. W Busku użytkowały aż sześć gmachów. Największe wrażenie zrobił na mnie obiekt w Jędrzejowie przy ul. 11 Listopada 32, gdzie mieściła się siedziba UB i MO. Zachowało się tam wiele poruszających śladów, na przykład kilkadziesiąt inskrypcji z nazwiskami, datami, symbolami AK pozostawionymi przez osadzonych.
Co zrobiło na panu największe wrażenie?
- Skala tego zjawiska. Samych Urzędów Bezpieczeństwa - wojewódzkich, powiatowych, miejskich - było w Polsce ponad trzysta. Jeśli dodamy do tego siedziby Milicji Obywatelskiej, Informacji Wojskowej oraz służb sowieckich, to pojawia się olbrzymia siatka, zajmująca się przede wszystkim niszczeniem przeciwników władzy komunistycznej. A trzeba wiedzieć, że według ostrożnych szacunków, osób represjonowanych w całej Polsce w okresie stalinowskim mogło być około 250 tysięcy.
Dlaczego upamiętnienie tych miejsc jest tak ważne?
- Ono należy się ofiarom stalinowskiego terroru. Pamiętajmy, że szykanowanie ich nie kończyło się wraz z wyjściem z więzienia. Po odbyciu kary za to, że walczyli o wolną Polskę, nie mogli znaleźć zajęcia lub wykonywali najgorsze prace. A często byli to ludzie mający doskonałe przygotowanie i wykształcenie, pełniący przed wojną wysokie funkcje. Szokujące jest również to, że mimo upływu ponad 60 lat, przetrwało aż tyle dowodów represyjnej działalności służb komunistycznych. Naszym zadaniem jest więc je pokazywać i uświadamiać obecnemu pokoleniu realia polskiej rzeczywistości po tzw. „wyzwoleniu” przez Sowietów. Patrząc na te ślady, możemy sami ocenić, jak ono wyglądało.
Dziękuję za rozmowę.
Katarzyna Bernat
http://emkielce.pl/radioplus/aktualnosci/publicystyka/tam-mordowano-ludzi#sigProGalleria5a1484617c