KOŚCIÓŁ
Relikwie męczenników z Pariacoto wprowadzone do parafii Ducha Świętego
Relikwie franciszkańskich męczenników - ojca Zbigniewa Strzałkowskiego i ojca Michała Tomaszka – zostały wprowadzone do parafii Ducha Świętego w Kielcach. Uroczystości przewodniczył biskup kielecki Jan Piotrowski.
To ogromnie ważne wydarzenie dla wspólnoty parafialnej z Osiedla Na Stoku. – Jak mówił św. Jana Paweł II, „święci nie przemijają”. Ta nieprzemijalność ujawnia się w życiu męczenników, którzy nawet gdyby widzieli na horyzoncie niebezpieczeństwo, to nigdy się nie cofają. Taką Ewangelię głosili błogosławieni franciszkanie. Byli ofiarami prześladowań komunistycznych bojówek Świetlistego Szlaku. Osobiście byłem tam dwa razy. Zawsze z uznaniem patrzyłem na pracę tamtejszych ojców w Pariacoto i w całym regionie. Myślę, że tam gdzie jest krew męczenników, tam jest nadzieja na żywy Kościół i świadectwo w wierze – tłumaczył biskup Jan Piotrowski.
Homilię podczas Mszy Świętej wygłosił o. Dariusz Gaczyński, misjonarz z Paragwaju. – Są to pierwsi błogosławieni misjonarze męczennicy z naszego kraju wyniesieni na ołtarze. To szczególny dar dla nas, bo to święci naszych czasów. Mieliśmy okazję znać ich rodziców. Wiemy, że dar męczeństwa to nie jest coś, co przychodzi z przypadku. Męczeństwo ojców Zbigniewa i Michała również nie było przypadkowe. Nie mogli jednak podjąć innej decyzji, niż oddać życie za Chrystusa – mówił w swoim słowie.
Posłuchaj całej homilii:
Tego dnia w parafii obecny jest również promotor kultu męczenników z Pariacoto brat. Jan Hruszowiec. – To byli pasterze, którzy pachnieli swoimi owcami. Tamtejsi Indianie potrzebują wielu lat, żeby ludzi obcych uznać za swoich. Ojcowie w krótkim czasie zyskali jednak ich przychylność. To świadczyło o ich autorytecie. Nie obawiali się także zbrodniczej organizacji, która zamordowała kilkadziesiąt tysięcy ludzi – tłumaczył brat Jan Hruszowiec.
Relikwie mają zostać umieszczone w ołtarzu głównym świątyni, zgodnie z wielowiekową tradycją Kościoła. – Chcemy, żeby to wydarzenie zapoczątkowało ich kult. Przychodzą nam na myśl słowa św. Jana Pawła II, że dosyć już krwi przelano w XX wieku, i żeby nasze czasy były czasami męczeństwa białego i cichego. Uroczystość skłania nas do refleksji nad naszą gotowością do oddania swojego życia Panu Bogu i Kościołowi – wyjaśniał ks. Adam Kaczmarczyk, wikariusz parafii Ducha Świętego w Kielcach.
MĘCZENNICY Z PARIACOTO
Pracowity i odpowiedzialny
Zbigniew urodził się w Tarnowie 3 lipca 1958 roku i został ochrzczony w bazylice katedralnej w Tarnowie. Sam również był ministrantem i służył przy ołtarzu.
Być może to właśnie tam zrodziło się jego powołanie do pójścia za Chrystusem. Zanim jednak wstąpił na drogę kapłaństwa rozpoczął naukę w Technikum Mechanicznym w Tarnowie, pięć lat później zdając maturę i zdobywając tytuł technika mechanika. Pracował w swoim zawodzie, ale w 1979 roku podjął najważniejszą decyzję swojego życia – wstąpienie do zakonu franciszkanów. „Pragnę naśladować św. Franciszka i bł. Maksymiliana Kolbego” – napisał w podaniu o przyjęcie do wspólnoty. Świadectwa jego przełożonych mówią wspaniałej postawie duchowej i intelektualnej. W 1984 roku złożył śluby wieczyste i skierował do prowincjała prośbę o rozpoczęcie pracy misyjnej. Dokładnie 28 listopada tego roku, razem z o. Jarosławem Wysoczańskim wyruszył do stolicy Peru – Limy. Tam rozpoczęli posługę kapłańską w placówce zakonnej w Andach.
Drugi św. Franciszek
Powołanie doprowadziło do Peru także ojca Michała Tomaszka. Urodził się 23 września 1960 roku w Łękawicy. Był ministrantem, a po ukończeniu szkoły podstawowej trafił do Niższego Seminarium Duchownego Franciszkanów w Legnicy. Tam został zapamiętany jako człowiek gorliwej modlitwy. W 1980 roku wstąpił do zakonu franciszkanów. Śluby zakonne przyjął w 1981 roku, a po nowicjacie zaczął studia w Wyższym Seminarium Duchownym Franciszkanów w Krakowie. Sześć lat później został kapłanem. W pracy duszpasterskiej budził zaufanie wiernych, uczniów i niepełnosprawnych. Pomagał ludziom potrzebującym, a jedna z parafianek nazwała go „drugim św. Franciszkiem”. Kiedy dowiedział się o tym, że ojciec Zbigniew Strzałkowski wyrusza do Peru, sam chciał wyjechać do Ameryki Południowej. Dołączył do swoich współbraci rok później. Jego działalność misyjna trwała jednak zaledwie dwa lata. 9 sierpnia 1991 roku wraz z o. Zbigniewem zginął w Pariacoto, zamordowany przez terrorystów z Komunistycznej Partii Peru „Świetlisty Szlak”.
http://emkielce.pl/kosciol/relikwie-meczennikow-z-pariacoto-wprowadzone-do-parafii-ducha-swietego#sigProGalleria57523d9f89