SPORT
Moryto: Cieszymy się, że wyszliśmy z kryzysu. Igor wygrał nam mecz
– Trener w szatni powiedział: "czapki z głów, że wygraliście bez kibiców". Fani zwykle dają nam dwie, trzy bramki więcej w meczu. Cieszymy się, że udało nam się pokonać tak trudnego rywala bez ich bezpośredniego wsparcia – powiedział Arkadiusz Moryto, prawoskrzydłowy Łomży Vive po zwycięskim spotkaniu z Paris Saint-Germain (35:33).
Czwartkowe spotkanie dostarczyło ogrom emocji. Po pierwszej, niezwykle szybkiej, połowie był remis po 18. W drugiej części kielczanie prowadzili już czterema bramkami, ale roztrwonili tę zaliczkę. Na wyżyny ponownie wzbili się w ostatnich minutach.
– Ostatnie dwie minuty zagraliśmy dobrze w obronie. Zafunkcjonował blok i bramka, czyli Tomek Gębala i Andi Wolff. W ataku niezawodny Igor Karacić wziął grę na siebie i wygrał nam mecz – wyjaśniał Arkadiusz Moryto.
Kielczanie zgotowali sobie taką końcówkę na własne życzenie. Po świetnym rozpoczęciu drugiej części wydawało się, że mecz do końca będzie miał inny przebieg.
– Wydawało się, że będziemy układać wszystko po swojej myśli i podwyższać wynik. Niestety, mieliśmy przestój. Ten w Lidze Mistrzów przydarza nam się w każdym meczu. Gramy, prowadzimy, a później tracimy kilka bramek z rzędu. Cieszymy się, że wyszliśmy z tego kryzysu – tłumaczył prawoskrzydłowy Łomży Vive.
– Nasze błędy dużo ważyły. Paryż od razu je wykorzystał. Do 45. minuty zagraliśmy w ataku spotkanie bliskie ideału. Wszystko nam wchodziło, a bramkarze nie mieli za dużo do powiedzenia – uzupełniał wychowanek Kusego Kraków.