SPORT
Lettieri: Szkoda, że nie ma z nami Cebuli. Marcin jednak sam jest sobie winien
Korona Kielce przygotowuje się do piątkowego, wyjazdowego meczu 9. kolejki LOTTO Ekstraklasy z Lechem Poznań. - W tym tygodniu na treningach mam do dyspozycji tylko szesnastu zawodników. Musimy sobie z tym radzić, ta sytuacja nam nie przeszkadza - mówi Gino Lettieri, trener kieleckiej drużyny.
Z zajęć z zespołem ciągle wyłączeni są leczący uraz mięśnia czworogłowego Nabil Aankour oraz powracający do zdrowia po ciężkim zapaleniu oskrzeli Nika Kaczarawa. Dodatkowo indywidualnie ćwiczą Krystian Miś i Angelos Argyris.
W tym momencie Koronie mógłby się przydać Marcin Cebula, który kilka dni temu został odsunięty od pierwszej drużyny, po tym jak nie zgodził się na wypożyczenie do innego klubu. Obecnie 21-latek trenuje z zespołem kieleckich juniorów. - Szkoda, że go z nami nie ma. Marcin jednak sam jest sobie winien, bo nie zachował się najlepiej. Jego menadżer też popełnił wiele błędów. Lubimy Marcina i zobaczymy, co przyniosą najbliższe dni. Wszystkie strony muszą usiąść do rozmów i zobaczymy, co z tego wyniknie - wyjaśniał Lettieri.
W związku z wąską kadrą włoski szkoleniowiec nie ma pola manewru przy wyborze pierwszej „jedenastki”. - Nie ma, co oczekiwać większych zmian. Ostateczne decyzje o tym, kto zagra w Poznaniu zapadną dopiero w piątek. Teraz uważnie przyglądamy się zawodnikom na treningach i wybierzemy najlepsze rozwiązanie - mówił trener Korony.
Do pierwszego składu powinien wrócić Goran Cvijanović, którego zabrakło w starciu z Sandecją, ponieważ otrzymał zgodę klubu na wyjazd do Włoch, gdzie na świat przyszła jego córka. W meczu z drużyną z Nowego Sącza za plecami Elia Soriano zagrał Jacek Kiełb, teraz „Ryba” raczej wróci na skrzydło. - Byliśmy z niego zadowoleni. Miał dużo piłek w centralnej części. Jacek pokazał, że może grać dobrze w środku i na boku. To daje nam dodatkowe rozwiązania na przyszłość - tłumaczył Lettieri.
Korona w pierwszych ośmiu meczach sezonu na bramkę rywali oddała aż 145 strzałów - najwięcej w całej stawce. „Żółto-czerwoni” w wielu dogodnych sytuacjach razili jednak nieskutecznością i na swoim koncie do tej pory zapisali tylko dziesięć trafień. - Po ostatnim meczu z Sandecją byłem wykończony, bo mogliśmy go rozstrzygnąć wcześniej, a nie czekać w niepewności do samego końca. Nad skutecznością pracujemy w każdym tygodniu. Mam nadzieję, że wkrótce opuści nas pech i będziemy strzelać więcej bramek. Najważniejsze, że jednak tworzymy sobie okazje - mówił Lettieri.
Lech z piętnastoma punktami na koncie po ośmiu kolejkach przewodzi w stawce LOTTO Ekstraklasy. - Jest do bardzo dobry zespół, który lubi prowadzić grę. Czy wyjdziemy na nich wysoko? Jeszcze się nie zdecydowaliśmy jak będziemy grać. Musimy pamiętać, że Lech jest dobrze zorganizowany w obronie i stracił tylko cztery bramki - zakończył Lettieri.