SPORT
Kolejny dobry mecz Wałacha. "Chłopak rozwija się z dnia na dzień. Jest coraz lepszy"
Nieco ponad pół roku minęło od debiutu Miłosza Wałacha w pierwszym zespole PGE VIVE. Szesnastoletni golkiper dostaje coraz więcej szans. Kilka dni temu zaliczył 50. minut w starciu z Gwardią Opole. W sobotę w swoim pierwszym meczu w Lidze Mistrzów obronił rzut karny, a we wtorek z bardzo dobrej strony pokazał się w ostatnim kwadransie spotkania z Azotami Puławy.
- Chłopak rozwija się z dnia na dzień. Jest coraz lepszy. Wszyscy zastanawiamy się, co my robiliśmy mając szesnaście lat. Ja w jego wieku nie wiem, czy poważnie myślałem o handballu. Tutaj facet zahaczył już w Lidze Mistrzów i to nie epizod, bo obronił rzut karny. Na wysokim poziomie zagrał z trzecią siłą ligi. Strach pomyśleć, co się stanie, jak osiągnie pełnoletniość - tłumaczył rozgrywający kieleckiej drużyny, Krzysztof Lijewski. - Ma papiery na grę. Nie chwalmy go jednak za mocno, żeby nie obrósł w piórka. Jeśli twardo będzie stąpał po ziemi, to będzie dobrze - dodawał "Lijek".
Miłosz Wałach w starciu z Azotami odbił cztery piłki m.in. wybronił mocny rzut Marko Panicia oraz efektownie wyłapał próbę doświadczonego, jednego z najlepszych strzelców Superligi - Nikoli Prce.
- Mogło być lepiej. Jest dużo do poprawy, bo mogłem odbić trzy piłki więcej. Nie jestem do końca zadowolony, ale też nie jestem zły po tym spotkaniu - oceniał swoją grę, Miłosz Wałach. - Cieszę się, że mam zaufanie u trenera i buduje je. Szkoleniowiec na mnie stawia, za co jestem mu wdzięczny i wykorzystuje te minuty. Czuje się lepszy. Koledzy też mi dają dużo wsparcia, otuchy. Bardzo pomagają w obronie - dodawał szesnastolatek.
Miłosz Wałach na treningach i w meczach chłonie rady Sławomira Szmala.
- Przed tym chłopakiem są duże perspektywy. Musi włożyć w swój rozwój wiele pracy, ale już pokazał, że potrafi bronić. Widać jak z każdym meczem rośnie i to jest budujące. To, co cenię w nim najbardziej, to ambicja i wysiłek, który wkłada w treningi. On ma świadomość tego, gdzie się znajduje i wie, co dzięki pracy może osiągnąć - chwalił młodszego kolegę Szmal.
Na koniec sprawa obronionego rzutu Prce. - Rzut jak rzut. Karol Bielecki ma mocniejszy - przekonywał Miłosz Wałach, który tę próbę wyłapał w tak zwaną kampę. Zgodnie z tradycją rzucający po takiej interwencji powinien postawić...piwo. - Ja jestem niepełnoletni, więc nie piję - przekonywał Miłosz. - Niech przyniesie, a to piwo się nie zmarnuje - śmiał się Krzysztof Lijewski.