SPORT
[AUDIO, CTS] Łukowski: Mam coś do udowodnienia ludziom, którzy we mnie zwątpili
– W Kielcach czuję się bardzo fajnie. Nie chodzi o sam klub, ale też miasto. Początkowo byłem bardzo pozytywnie zaskoczony. Jeśli chodzi o moją grę, to trafiłem na fajnych ludzi, którzy obdarzyli mnie zaufaniem. Staram się je spłacić – powiedział Jakub Łukowski w piłkarskiej części ostatniego „Całego Tego Sportu”.
25-latek trafił do stolicy Świętokrzyskiego pod koniec lutego, kiedy rozstał się z Miedzią Legnica. Z miejsca stał się ważnym punktem „żółto-czerwonych”. W rundzie wiosennej poprzedniego sezonu strzelił sześć bramek i zanotował dwie asysty. W nowych rozgrywkach również jest istotnym ogniwem ofensywy. Na swoim koncie ma już pięć goli i jedno kluczowe podanie. Dobrze układa się jego współpraca z trenerem Dominikiem Nowakiem, z którym spotkał się już w Miedzi.
– U trenera Nowaka zacząłem poważniejsze granie. Teraz zmienił mi pozycję, przesunął bliżej środka. Z drugiej strony, u nas nie ma przypisania do pozycji. Adam Frączczak częściej schodzi po piłkę. Z „dziewiątki” stał się bardziej „dziesiątką”. W ostatnim meczu z Podbeskidziem, kiedy strzeliłem dwie bramki, to ja byłem wyżej. Z Adamem rozumiemy się bardzo dobrze. On asystował mi przy wszystkich czterech golach z gry. Do tego ja zaliczyłem asystę przy jednym z jego trafień – wyjaśnia Jakub Łukowski.
Kilka dni temu lider ofensywy Korony złożył podpis pod trzyletnim kontraktem z ty klubem. Jak sam mówi, latem pojawiły się zapytania z ekstraklasowych zespołów, ale on woli zostać tu, gdzie czuje się dobrze, a do najwyższej klasy rozgrywkowej wrócić z „żółto-czerwonymi”.
– Rozmowy nie trwały zbyt długo. Od agenta dostawałem konkrety dotyczące warunków umowy. Moje nastawienie było takie, że chcę ją przedłużyć. Jestem tutaj szczęśliwy. Chcemy wspólnie osiągnąć cel, jakim jest awans – tłumaczy wychowanek Zawiszy Bydgoszcz.
Jakub Łukowski zapisał na swoim koncie 42 mecze w najwyższej klasie rozgrywkowej. Strzelił dwie bramki, ale ze swoich występów, szczególnie w barwach Wisły Płock, nie może zapisać do udanych.
– Nie jestem zadowolony z tego okresu. Kiedy widziałem, że mam małe szanse na grę w Płocku, zszedłem niżej. Ostatnią rundę spędzoną w Miedzi też miałem słabszą. Zimą stwierdzono tam, że trzeba się mnie pozbyć. Mam coś do udowodnienia ludziom, którzy we mnie zwątpili – przekonuje bramkostrzelny pomocnik.
Korona zaliczyła wymarzone otwarcie sezonu. Po ośmiu kolejkach ma na swoim koncie 22 punkty i przewodzi pierwszoligowej stawce.
– Każdy jest zadowolony z tego początku. Wygrywamy i od razu pojawiają się głosy, że awans do ekstraklasy jest już pewny. Musimy mieć chłodne głowy. Historia nie raz pokazywała, że niektóre drużyny zaczynały jeszcze lepiej, ale nie było awansu. Ostatnim przykładem jest ŁKS, który przed rokiem wygrywał po trzy, cztery do zera. My mamy, co jeszcze poprawić. Mamy rezerwy. Najważniejsze, żebyśmy dalej punktowali. Jeśli chodzi o szatnię i atmosferę, to jest bardzo dobrze. Zebrała się grupa ludzi, którzy chcą osiągnąć cel. Każdy pójdzie za siebie w ogień. Ostatnio wygraliśmy w ostatnich sekundach. Kiedy było 2:2, to byłem w stu procentach przekonany o naszym zwycięstwie. To było widać w oczach każdego. W doliczonym czasie nie strzeliliśmy też przypadkowej bramki – kwituje Jakub Łukowski.
fot. Grzegorz Ksel (CKsport.pl)