MIASTO
Wzloty Kiełba, upadki Cerniauskasa. Korona dzieli się punkami ze Śląskiem
Słabe początki „złocisto-krwistych”. Drużyna Ryszarda Tarasiewicza w niedzielę straciła bramki zaraz po pierwszym gwizdku sędziego, a także na starcie drugiej odsłony spotkania. Na niepowodzenia dobrym lekiem był Jacek Kiełb, który dwukrotnie trafił do siatki rywala. To jednak wystarczyło na remis 2:2.
Prawdopodobnie to nie popularny „Ryba” na długo zapisze się w pamięci kibiców, a Vytautas Cerniauskas. Golkiper Korony pierwszy błąd popełnił już w 4. minucie starcia, kiedy w powietrzu minął się z piłką Mateusza Machaja. Wykorzystał to Marco Paixao, który skierował piłkę do siatki. Kielczanie straty odrobili dopiero 22 minuty później. Świetną wymianą piłek popisali się Olivier Kapo i Luis Carlos. Ten drugi poszarżował na lewe skrzydło, po czym podał piłkę do Rafaela Porcellisa. Brazylijczyk uderzył z impetem w Kiełba, który skierował futbolówkę do siatki Ślązaków. Drugi cios został zadany w 31 minucie. Świetną wrzutkę Kamila Sylwestrzaka wykorzystał „Ryba”. Pomocnik Korony zamknął akcję w perfekcyjny sposób.
Po przerwie górował Wrocław, który w niedzielę drugiego gola na Kolporter Arenie zdobył zaraz po wznowieniu gry. Strzelcem gola w 48. minucie był Robert Pich, który wykorzystał błąd bramkarza Korony. Cerniauskas pochopnie wyszedł z bramki i dał się przelobować przez gracza Śląska.
Dobrych sytuacji bramkowych – jak na lekarstwo. Na murawie dochodziło za to do ostrych spięć i przepychanek. Na tablicy wyników utrzymał się rezultat 2:2.
Kolejne spotkanie Korony 22 marca. Tego dnia kielczanie zagrają na wyjeździe z Piastem Gliwice. Start meczu o godzinie 15.30.