MIASTO
Wojciech Lubawski na blogu: Powiedzcie chociaż dziękuję
Mija właśnie 150 lat od największego polskiego zrywu niepodległościowego - Powstania Styczniowego, a mnie naprawdę trudno uwierzyć w ośmieszanie (tak, to właściwy zwrot) tego, co się wtedy stało. Z ust wydawałoby się mądrych, wykształconych, znanych osobistości płyną słowa o braku rozumu, braku rozsądku tamtych Polaków. One nie tylko budzą mój sprzeciw, one przerażają - pisze na swoim blogu Wojciech Lubawski, prezydent Kielc.
W dalszej części czytamy:
Dyskusja i argumenty przypominają spory na temat Powstania Warszawskiego, ot taki swoisty spadek po PRL. I oto znany reżyser protestuje przed upamiętnianiem naszych porażek. Znany dziennikarz nie może pojąć rocznicowego entuzjazmu. Wybitny polski historyk uważa te wydarzenia za bezużyteczny heroizm. Urzędowa pani etyk stwierdza, że w kwestii powstania sprzed 150 lat absurd goni absurd. Tymczasem litewski Sejm ogłasza, w przeciwieństwie do polskiego, rok 2013 rokiem Powstania Styczniowego. W historii jak w życiu. Nie zawsze dwa razy dwa równa się cztery.
Gdyby w 1863 roku o tym zrywie mieli decydować dziennikarz, historyk i etyk, nie byłoby go. To prawda, nie byłoby tysięcy zabitych i tysięcy zesłanych na Sybir. W późniejszych latach nie byłoby terroru, rusyfikacji i kasacji klasztorów. Nie byłoby czarnej biżuterii, bohaterów i nienawiści do Rosjan.
Ale nie byłoby też, po pięćdziesięciu latach, sierpnia 1914 i pierwszej kadrowej. Nie byłoby, bo marsz z Krakowa do Kielc miałby taki sam sens jak marsz z Kielc do Krakowa. Zraniona od kilku pokoleń szlachta, chłopi i mieszczanie na terenie zaboru rosyjskiego przyjęła Piłsudskiego jak zbawcę, zasilając legiony imponującym zaciągiem. Na nic deklaracja przedstawiona przez polityka obozu Dmowskiego, posła Dumy, kielczanina Wiktora Jarońskiego przed władzami carskimi, o wolności Polski, która miała przyjść ze wschodu. Bóg dał, że tak się nie stało. Gdyby nie Powstanie Styczniowe scenariusz posła Jarońskiego mógł zostać z dużym prawdopodobieństwem zrealizowany. I pewnie w 1918 roku Polska byłaby wolna. Ale na jak długo? Zapewne w dwa lata później bolszewicy zdobyliby bez wysiłku Warszawę, a my stalibyśmy się kolejną republiką Kraju Rad. Bo przecież "Cud nad Wisłą" zaczął się w styczniu 1863 roku.
Znany reżyser, znany dziennikarz, wybitny historyk i urzędowa pani etyk wielokrotnie podkreślali swoją dumę z powodu wolnej Polski jako członka Unii Europejskiej. Obudźcie się więc i pochylcie głowy choćby tylko w geście podziękowania tamtym bohaterom.
Źródło: lubawski.pl