MIASTO
Wiesz ile wyrzucasz jedzenia do kosza? Rocznie 40 kg!
Wyrzucanie żywności jest częstym, choć niechlubnym zjawiskiem. Ale co zrobić, gdy nam na czymś zbywa w lodówce? Gdzie i komu to oddać? Okazuje się, że nie jest to proste.
- Chcemy, by w Kielcach powstawały miejsca w których można zostawiać żywność – informuje Anna Mazur z Kieleckiego Banku Żywności. - Na ten moment próbujemy zagospodarować jedzenie pozostające w sieciach handlowych i sklepach. Codziennie zbieramy żywność z kilku hipermarketów i przekazujemy je organizacjom społecznym. Walczymy też o podpisanie Ustawy o przeciwdziałaniu marnowania żywności. Kiedy wejdzie ona w życie, każdy sklep o powierzchni powyżej 250 metrów kwadratowych będzie zobowiązany do przekazania niepotrzebnego pożywienia organizacjom społecznym – stwierdza Anna Mazur. Jak dodaje, nie brakuje chęci, by w Kielcach stworzyć miejsce do zostawiania jedzenia. Jednak są problemy natury prawnej i niezbędne zgody od Powiatowej Stacji Epidemiczno – Sanitarnej.
Wyrzucanie żywności jest także bolączką przedsiębiorców, którzy prowadzą sklepy z żywnością. Jak mówi pracownik sklepu Słoiki Baby Jagi, często to duży problem. – Kiedy zostaje u nas kilka sztuk pieczywa, po prostu nie ma co z nimi zrobić. Żeby przekazać je do banku żywności, trzeba wypełniać protokół na każdą bułkę. Czasem daję je bezdomnym, gdy są gdzieś w pobliżu. Przydałoby się miejsce, gdzie taką żywność można by przekazywać. U nas w lokalu stała kiedyś lodówka, w której każdy mógł zostawić jedzenie dla innych. Niestety nie sprawdziło się to zbyt dobrze, rzeczy musiały być paczkowane i w terminie. Nie można było zostawić np. kotletów czy pieczywa. Problem jest też w naszym prawie, które zakazuje bezinteresownie pomagać – dodaje.
Lodówka, w której można było zostawiać żywność znajdowała się także w lokalu Garaż, przy ulicy Sienkiewicza 53. Jednak, jak informuje jego właściciel, już jej nie ma: – Ludzie wstydzili się wchodzić do restauracji, żeby coś z niej wyjąć . Planujemy postawić ją gdzieś przed wejściem, by nie trzeba było wchodzić do środka – mówi Karol Jakubiuk. – Niestety, zainteresowanie nie było zbyt duże. My głównie wkładaliśmy żywność do lodówki, przeznaczaliśmy na to 50 złotych tygodniowo. Planujemy wrócić do tego w sezonie zimowym.
Dodajmy, że pod względem marnotrawienia żywności Polska znajduje się na piątym miejscu w UE.