KULTURA
Nie każda komedia musi się dobrze kończyć
Teatr imienia Stefana Żeromskiego zaprezentował kolejny spektakl na podstawie klasycznej literatury. Do repertuaru kieleckiej sceny wszedł „Świętoszek” Moliera w reżyserii Ewy Rucińskiej. Sztuka w uwspółcześnionej odsłonie wciąż uczy-bawiąc – demaskuje hipokryzję i naiwność oraz przestrzega przed sprytnymi manipulantami.
„Świętoszek” jest opowieścią uniwersalną. Historie z intrygami w tle zdarzają się na całym świecie. Dlatego twórcy teatralni, klasyczną komedię przenoszą na grunt polski. Orgon, głowa rodziny, sprawia wrażenie silnego, wiernego wartościom mężczyzny. Ufa ludziom, którzy wyciągają do niego rękę. Jednak trafia na Tartuffe’a, człowieka zepsutego, który postanawia wykorzystać sytuację.
Spektakl jest po trosze zabawny i przerażający, odważny i udany. Reżyserka Ewa Rucińska odeszła nieco od oryginalnego tekstu. Nie wybacza lekkomyślności Orgonowi. Ten musi ponieść za to odpowiedzialność. To zbliża spektakl do rzeczywistości, bo często nasze życiowe problemy nie kończą się happy endem.
W roli Orgona, nieporadnego misia przekonanego co do słuszności swojego postępowania, oglądamy Jacka Mąkę, doświadczonego aktora, który niedawno dołączył do kieleckiego zespołu. Tytułową postać kreuje znany i lubiany wśród widzów Wojciech Niemczyk. Niewątpliwie, uwagę przyciąga przezabawna Beata Wojciechowska, występująca w roli zaślepionej urokiem „Świętoszka” pani Pernelle, matki Orgona. W spektaklu występują także studenci Akademii Sztuk Teatralnych – Justyna Janowska i Jakub Sasak.