Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM
ABEPOZIOM
KAMERY
wspierajkosciol
KOŚCIÓŁ
Będziemy mieli trzech nowych diakonów
10 maja 2024
Biskup Jan Piotrowski: Pan Jezus wlewał w ludzkie serca pokój
10 maja 2024
Agata Rujner powie świadectwo wiary w Kielcach
09 maja 2024
Pracownicy kurii odznaczeni przez Biskupa Kieleckiego Jana Piotrowskiego
09 maja 2024
[FOTO] Za nami odpust u św. Stanisława w Kielcach
08 maja 2024
Męski Różaniec wyjątkowo o innej godzinie
08 maja 2024
Arcybiskup Mieczysław Mokrzycki z wizytą w Radiu eM. „Cieszę się, że mogłem odwiedzić diecezję kielecką"
08 maja 2024

GALERIA

Korona Kielce - Raków Częstochowa
Korona Kielce - Legia Warszawa
Industria Kielce - THW Kiel
Korona Kielce - ŁKS
Forum "Kierunek Uwielbienie"
SPORT
Zawalczyć o swoje. Mecz drużyn z różnych biegunów – Korona zagra na terenie lidera
10 maja 2024, 11:04
Koroneczki udanie zakończyły sezon
10 maja 2024, 09:55
Krogstad: Mam nadzieję, że tu zostanę, ale planem głównym jest utrzymanie
09 maja 2024, 11:23
To czas Dalmau? „Mamy z nim wyjaśnione wszystkie sprawy”
09 maja 2024, 08:54
Szykawka trenuje indywidualnie. Korona bez kolejnych problemów kadrowych
09 maja 2024, 08:02
Kibice potrzebni Industrii w Płocku. Wyjazd będzie tańszy
08 maja 2024, 13:47
Święta Wojna o złoto Mistrzostw Polski wyprzedana. Hala Legionów znów zapłonie
08 maja 2024, 09:51
MUZYKA
Żegnamy polską legendę jazzu
07 maja 2024, 11:49
Wielka strata
07 maja 2024, 10:01
Arek Kłusowski stracił wszystko. Został mu tylko „Pop i disco”
22 kwietnia 2024, 10:41
PUBLICYSTYKA
Dr Tomasz Domański: Ocena policji granatowej jest skomplikowana
09 maja 2024, 08:50
Słuchaj audycji "Z Kielecczyzny na Westerplatte - śladami bohaterów Września 1939 r."
25 kwietnia 2024, 09:47
Kieleccy Katyńczycy z Ukraińskiej i Białoruskiej Listy Katyńskiej
10 kwietnia 2024, 12:19
BIZNES
Czy panele słoneczne się opłacają? Analiza kosztów i korzyści
02 maja 2024, 11:18
Na co zwrócić uwagę, wybierając szkolenie dla dentystów?
25 kwietnia 2024, 09:57
Zastosowanie liter przestrzennych w kreowaniu wizerunku marki
19 kwietnia 2024, 12:44
CIEKAWOSTKI
Największe trendy 2024 roku - t-shirty, które musisz mieć w swojej szafie!
08 maja 2024, 07:33
Znaczenie wyboru odpowiednich okularów dla kierowców
07 maja 2024, 10:18
6 Zasad Bezpiecznego Korzystania z Internetu
02 maja 2024, 11:25
AUDYCJE RADIOWE
Sebastian Michalski: Zapraszamy na „Budzenie Sienkiewki"
09 maja 2024, 09:40
Szpital Kielecki zaprasza na „Koktajl hormonów”
09 maja 2024, 07:41
Renata Janik: Zrobię wszystko, aby nasz region się rozwijał
09 maja 2024, 06:52
×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 43.

PUBLICYSTYKA

I ślubuję Ci miłość, wierność...

niedziela, 17 lutego 2013 17:08 / Autor:
I ślubuję Ci miłość, wierność...
I ślubuję Ci miłość, wierność...

Za nami Walentynki. To dobry czas by zapytać: czy jest coś ważniejszego niż kochać i być kochanym? Wszyscy jesteśmy przeznaczeni do miłości i wszyscy jej pragniemy. Ale co w związku liczy się najbardziej? Zaufanie, rozmowa, kompromisy? A może wszystko po trochu? O odpowiedź poprosiliśmy pary, które kilkadziesiąt lat temu przysięgały sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską.

Przede wszystkim dialog

Państwo Halina i Henryk Pyczkowie sakramentalne „tak” powiedzieli sobie w lutym 1959 roku. Poznali się u znajomej na imieninach. Jak przyznaje pani Halina, z jej strony nie była to miłość od pierwszego wejrzenia. Z kolei pan Henryk był zauroczony młodą dziewczyną, dlatego starał się o bliższe poznanie wybranki. – Zaczęło się od sympatii, a dopiero później przyszło uczucie – wspominają państwo Pyczkowie.

Chcąc zaimponować swojej sympatii, pan Henryk zabierał panią Halinę na motocyklowe wycieczki po Górach Świętokrzyskich. Podczas jednej z nich zdystansowana do tej pory dziewczyna odkryła w swym adoratorze ogromną życzliwość, która ją ujęła. – Nie ubrałam się stosownie do pogody, więc w czasie burzy mój przyszły małżonek oddał mi swoją kurtkę – wspomina. Jak sama przyznaje, ten prosty gest sprawił, że dostrzegła w Henryku dobrego chłopaka. Po burzy przyszło słońce i miłość państwa Pyczek zaczęła rozkwitać.

Od tamtych wydarzeń minęły 54 lata. Dziś zgodnie przyznają, że przez całe wspólne życie bardzo dobrze się rozumieją i uzupełniają. – Co jest dla nas najważniejsze? Żeby się szanować i rozmawiać ze sobą. Ważne jest również, by umieć ustępować – mówią. Po tylu wspólnych latach nadal lubią razem spędzać wolny czas. – Najchętniej wypoczywamy na działce z przyjaciółmi – uśmiecha się pani Halina.

Gesty miłości na co dzień

Dla Doroty i Czesława Fabiszaków kluczem do wspólnego szczęścia jest nie tylko wzajemna pomoc i wyrozumiałość, ale także zrozumienie. Poznali się w sierpniu 1962 roku na zajęciach. Ona była wtedy 18–letnią studentką uczelni pedagogicznej. On 26–letnim nauczycielem. Ich małżeństwo od początku było szczęśliwe i tak jest do dzisiaj. – Być może w jakimś stopniu pomógł fakt, że pochodzimy z podobnych środowisk, obydwoje jesteśmy nauczycielami. Mieliśmy wspólne zainteresowania, zawsze łatwiej nam było radzić sobie z problemami zawodowymi i je rozumieć. Przez całe życie wyznaczaliśmy sobie wspólne cele – podkreśla pani Dorota. To, co do dziś urzeka ją w mężu, to nie tylko jego czułość, ale także umiejętność wyrażania uczuć na co dzień w drobnych podarunkach. – Czekolada, bombonierka, kwiaty – to ulubione gesty sympatii mojego męża – wyznaje pani Dorota.

Państwo Fabiszakowie nie mają recepty na szczęcie, którą mogliby przepisać innym, ale mają swój własny wypracowany przepis na udane życie. – Oprócz okazywania sobie na co dzień szacunku, trzeba umieć ustępować. Bardzo ważne jest też wzajemne zaufanie, wybaczanie błędów i wspieranie się w trudnych sytuacjach – podkreślają zgodnie.

Nieznajomy z pociągu

Był majowy poranek. Pani Jadwiga Czaplarska, 18–letnia wówczas dziewczyna, jechała z mamą pociągiem relacji Skarżysko–Kamienna – Kielce, by kupić kreację na bal maturalny. Podczas podróży w przedziale spotkała znajomych, z którymi rozmawiała o maturze. – Mój przyszły mąż, a wtedy jedynie nieznajomy, siedział i milczał. Jednak, jak się później okazało, wszystkie usłyszane fakty notował w pamięci. Z kontekstu rozmowy wywnioskował, że pochodzę z Opoczna, i zapamiętał, kiedy będę miała bal – opowiada pani Czaplarska.

Na dworcu w Kielcach każdy poszedł w swoją stronę. Na studniówkę pani Jadwiga poszła z chłopakiem, który w trakcie balu dostał telegram o chorobie swojej mamy, więc musiał wyjść z zabawy. W tym momencie w drzwiach pojawił się milczący chłopak z pociągu, Stefan, który bez wahania zaprosił Jadwigę do tańca. – Przetańczyliśmy całą noc. Po balu pozwoliłam się odprowadzić, ale przezornie zatrzymałam się przy domu sąsiada, mówiąc, że tam mieszkam. Po kilku dniach przyjechał w odwiedziny i zapukał do sąsiada – wspomina pani Jadwiga. I tak to się zaczęło… – Dla nas zawsze najważniejsze w związku były miłość i kompromisy. Ale bez uczucia same kompromisy nic by nie dały – podkreślają państwo Czaplarscy.

Tym bardziej, że nie zawsze było łatwo. Państwa Jadwigę i Stefana dotknęła osobista tragedia, stracili córkę. Ale to tylko umocniło ich uczucie. – W codziennym życiu uzupełniamy się, bo mamy odmienne charaktery. Ja się wszystkim przejmuję na zapas, mąż patrzy na życie z dystansem. I tak minęły nam wspólnie 52 lata – mówi Jadwiga.

Porozumienie bez słów

O historii takiej miłości, jak państwa Możdżeniów, możemy przeczytać już chyba tylko w książkach. Dla swojej wybranki pan Franciszek, mający dziś sto lat, uciekł z transportu do Katynia. Dwa tygodnie wracał do Kielc. 87–letnią dziś panią Anielę poznał w 1937 roku. 31 stycznia 1943 roku zawarli małżeństwo, które trwa do dziś. W zgodzie i wzajemnym szacunku żyją więc od 70 lat. Wychowali pięcioro dzieci.

– Miłość moich rodziców można porównać do trybów w maszynie, które działają tylko wtedy, kiedy się zazębiają – mówi ich syn, Antoni Możdżeń. Uczucie pani Anieli i pana Franciszka jest tak silne, że porozumiewają się niemal bez słów. Nie przechodzili małżeńskich kryzysów, a „ciche” dni były jedynie chwilami. – Choć dziś obydwoje już nie są tak sprawni, wciąż nie szczędzą sobie czułych słów i ciepłych gestów – podkreśla pan Antoni.

* * *

Gdy zapytano leciwych małżonków, jak udało im się przeżyć ze sobą tak wiele lat i czy w związku z tym mają jakąś radę dla współczesnych par, które tak często decydują się na rozwód, odparli: – Urodziliśmy się i żyliśmy w czasach, w których gdy coś się psuło, to się to naprawiało, a nie wyrzucało do kosza.

I może to jest recepta na miłość.

Małgorzata Cioroch

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO