SPORT
Lijewski: logo to samo, ale teraz do Kielc przyjeżdża drużyna z wielkimi nazwiskami na pokładzie
Szczypiorniści PGE VIVE Kielce w sobotę rozegrają pierwszy w tym sezonie mecz Ligi Mistrzów przed własną publicznością. Kielczanie w spotkaniu 2. kolejki zmierzą się z Rhein-Neckar Loewen. - Czeka nas bardzo ciężki pojedynek. W pierwszej kolejce w Veszprem punktów nie zdobyliśmy, teraz fajnie byłoby jak najszybciej zbierać "oczka”, bo wiemy, jaką mamy ciężką grupę. Drużyna, która teraz do nas przyjeżdża nie jest z pierwszej łapanki. Ten mecz będzie wymagający, o punkty będzie ciężko, ale przed naszą publicznością wszystko jest możliwe - mówi rozgrywający mistrzów Polski, Krzysztof Lijewski.
Obie drużyny w poprzednim sezonie rywalizowały ze sobą w 1/8 finału. Przed pierwszym starciem w Hali Legionów doszło do bezprecedensowej sytuacji. Niemiecki klubu na mecz do Kielc wysłał trzecioligowe rezerwy, pierwszy skład tego samego dnia rywalizował w Bundeslidze z THW Kiel. Gracze Tałanta Dujszebajewa "Lwiątka" rozgromili 41:17. Tydzień później w Mannheim już właściwe "Lwy" ograli 36:30.
- Nawiązując do tego pierwszego meczu można powiedzieć, że teraz logo drużyny jest to samo, ale zawodnicy zupełnie inni, bardziej doświadczeni. Wiemy, jaka była historia w tamtym sezonie. Nie chcemy do tego wracać. Teraz przyjedzie do nas pierwsza drużyna, z wielkimi nazwiskami na pokładzie. Ten pojedynek będzie miał zupełnie inny charakter, niż te w tamtym roku - tłumaczył Lijewski.
Rhein-Neckar sezon Ligi Mistrzów rozpoczęło od domowej wygranej 35:34 nad FC Barceloną.
- Mało kto potrafi pokonać ten zespół. Oni to zrobili w bardzo dobrym stylu, bo dopiero w końcówce się trochę pogubili, jednak korzystny wynik utrzymali do ostatniej syreny - wyjaśniał krótko "Lijek".
Jakie wnioski odnośni gry "Lwów" wypływają z meczu z "Dumą Katalonii".
- To zespół, który gra bardzo widowiskowo i szybko, twardo w obronie. Jak nie zdążą zmienić, to w defensywie grają 5-1. Mają wspaniałych bramkarzy ze Szwecji. Obojętnie, który nie stoi miedzy słupkami ma bardzo duży procent skuteczności. Do tego w ataku Andy Schmid, wirtuoz handballu, który ma chyba carte blanche od trenera, bo w ataku pozycyjnym może sobie pozwolić na bardzo dużo. Nie będę wymieniał wszystkich zawodników, bo obojętnie kto na jakiej pozycji gra - to nazwisko ze światowej czołówki. Drużyna kompletna - opisywał rywala prawy rozgrywający.
Jak zatem trzeba zagrać w starciu z "Lwami", aby dwa punkty zostały w Kielcach?
- Trzeba zostawić serce na boisku, tak jak w Veszprem. Musimy być skuteczniejsi pod bramką przeciwnika, w obronie trzeba postawić mur. Jeśli Rhein-Neckar zdobywa u siebie 35 bramek przeciwko Barcelonie, to widać, że nie mają problemu z rzuceniem goli - przekonywał "Lijek".
PGE VIVE od początku w tym sezonie stara się grać bardzo szybko. W pierwszym meczu z Veszprem mimo mocno okrojonej ławki mistrzowie Polski zaprezentowali się z bardzo dobrej strony.
- Handball poszedł w tym kierunku. Akcje w ataku pozycyjnym są coraz krótsze. Chodzi o dynamikę. Trzeba jak najszybciej przeprowadzić piłkę z obrony do ataku. W defensywie trzeba się bić, aby te sytuacje do rzutu dla przeciwnika były jak najmniej dogodne - zakończył Lijewski.
Sobotni mecz PGE VIVE - Rhein-Neckar Loewen w Hali Legionów rozpocznie się o godz. 18.00 i będzie w całości transmitowany na naszej antenie.