SPORT
Z ziemi włoskiej do Polski
Po czterech latach tytuł najlepszej drużyny Europy w piłce nożnej halowej księży wrócił do Polski. „Biało-czerwoni” w finale we włoskiej Brescii pokonali 1:0 Portugalię, triumfatora poprzednich trzech edycji.
Szósty tytuł dał Polakom gol księdza Grzegorza Pastorczyka. - Przed turniejem obiecałem trenerowi złoto, więc w decydującym meczu musiałem wziąć sprawy w swoje ręce i zdobyć bramkę - mówi żartobliwie duchowny, na co dzień wikariusz parafii Trójcy Świętej w Koniecpolu.
Niepodległa na proporczykach
- To fantastyczne uczucie. W takich chwilach najlepiej można zrozumieć radość piłkarzy po strzelonych golach. W fazie grupowej dużo bramek zdobywali księża z diecezji zamojsko-lubaczowsiej. W finale decydującą akcję przeprowadzili kielczanie, bo przy moim trafieniu asystował Dariusz Snochowski, obecnie doktorant KUL-u - opowiada ksiądz Pastorczyk.
W poprzednim roku Polacy zakończyli mistrzostwa w Chorwacji na ćwierćfinale, dlatego w tym ich motywacja do osiągnięcia korzystnego rezultatu była jeszcze większa. – Cieszymy się, że udało nam się pokonać Portugalię po bardzo dobrym, stojącym na wysokim poziomie meczu - komentuje ksiądz Krzysztof Banasik. - Chcemy podkreślić, że na proporczykach napisaliśmy: „1918-2018 Polska Niepodległa”. Można powiedzieć, że jako reprezentanci kraju i kościoła przywozimy puchar z ziemi włoskiej do Polski - uzupełnia duszpasterz kieleckich sportowców.
Trzon reprezentacji polskich księży stanowią kapłani z diecezji kieleckiej. Na turnieju zagrało ich sześciu. Najbardziej doświadczonym zawodnikiem, obok jej kapitana, księdza Marka Łosaka, jest ksiądz Edward Giemza, który w swojej kolekcji ma wszystkie zdobyte do tej pory przez „Biało-czerwonych” medale EURO. - Naszą grę traktujemy jako formę spędzania czasu. Podczas zmagań spotykamy księży z całej Europy. Możemy wymienić się doświadczeniami, wspólnie się pomodlić. Nasza pasja to namiastka profesjonalnego futbolu, chociaż z roku na rok poziom jest coraz wyższy - wyjaśnia proboszcz parafii Piotra i Pawła Apostołów w Sędziszowie.
Obok Lewandowskiego
Niemal wszyscy księża, zanim przekroczyli próg seminarium, trenowali w klubach. - To był dylemat. Człowiek się zastanawiał, jak rzucić piłkę, skoro ona jest całym życiem? Zaufałem Bogu. Zostałem księdzem, a on tak wszystkim pokierował, że dostąpiłem zaszczytu gry w koszulce z orłem na piersi i to obok Lewandowskiego. Księdza Macieja Lewandowskiego - wyjaśnia ksiądz Pastorczyk.
Debiutantem na EURO był ksiądz Mateusz Jędrocha, pełniący posługę w Stopnicy. - To wielkie przeżycie - mówi kapłan, który gry w piłkę uczył się w drużynach juniorskich Korony razem z Piotrem Malarczykiem i Jakubem Żurowskim. - Obaj doszli na ten poziom dzięki swojej pracy. Mocno im kibicuję i wspieram modlitwą - mówi ksiądz Mateusz.
Na co dzień księża piłkarze wykorzystują futbol w pracy z młodzieżą. - Organizujemy specjalne zajęcia dla ministrantów. Chłopaki mają okazję podszkolić podstawy gry, a ja dzięki treningom mogę przekazywać im wartości i fundamenty wiary. Piłka, choć to dodatek, kształtuje charakter, na którym można budować życie - tłumaczy ksiądz Jędrocha.
Polscy duchowni zdobyli mistrzowski tytuł w roku stulecia odzyskania niepodległości. - Kto wie, może wyznaczyliśmy drogę podopiecznym Adama Nawałki – zastanawia się ksiądz Edward Giemza.