Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

SPORT

Rymaniak: co urwali się z łańcucha, to kończyło się bramką

sobota, 01 września 2018 14:25 / Autor: Damian Wysocki
Rymaniak: co urwali się z łańcucha, to kończyło się bramką
Rymaniak: co urwali się z łańcucha, to kończyło się bramką
Damian Wysocki
Damian Wysocki

- Widzieliśmy, jak będzie grała Lechia. Oni nie prowadzą gry w swoich spotkaniach. Mają ciekawych zawodników do bardziej kombinacyjnych prób, ale przez większą część meczów z tego nie korzystają. Celem trenera Stokowca jest, aby jak najdłużej trzymać zero z tyłu i czekać na błąd rywala i kontrę. Tak było tym razem - powiedział po przegranym 0:2 wyjazdowym spotkaniu z Lechią Gdańsk, Bartosz Rymaniak, kapitan Korony Kielce.

Lechia prowadzenie objęła w 24. minucie, kiedy rzut karny na bramkę zamienił sam poszkodowany - Flavio Paixao. Portugalczyk w 70. minucie ustalił wynik skutecznie wykańczając bardzo dobry kontratak.  

- W pierwszej połowie do momentu podyktowania rzutu karnego, Lechia nam nie zagroziła. Mieliśmy piłkę, można powiedzieć, że trzymaliśmy sprzęt i kreowaliśmy grę. Jednak nie zawsze utrzymując się w posiadaniu wygrywa się mecze. Być może na wyjazdach ta gra w piłkę powinna zejść na drugi plan, ale taki to był pojedynek. Lechia cofnęła się i my musieliśmy budować akcje. Chyba wszystkie polskie drużyny mają problemy z atakiem pozycyjnym. Uważam, że nieźle zagraliśmy i stworzyliśmy sobie sytuacje, bo Dusan obronił kilka strzałów, które mogły zakończyć się golem. Po kontrze na 0:2, gdzie już się trochę otworzyliśmy, było po meczu - przekonywał prawy obrońca "żółto-czerwonych".

Lechia w piątkowy wieczór w swoich poczynaniach była zabójczo skuteczna.

- Co urwali się z łańcucha, to kończyło się bramką. W pierwszej połowie mieli rzut karny i jedną sytuację na 2:0, z której wyszliśmy obronną ręką. W drugiej wystarczyła im kontra. Po tym się cofnęli, ale to zrobiłyby każdy inny zespół. Nie możemy mieć do nich pretensji, że nie chcieli grać z nami w piłkę, bo oni taki styl prezentują od początku. Na pewno zależy im, aby jak najszybciej zdobyć sporo punktów i później grać z większym spokojem. Szkoda, że po tych czterech meczach bez porażki wyjeżdżamy z Gdańska bez punktów - przekonywał Bartosz Rymaniak.

Czy po przegranym meczu można wyciągnąć jakieś pozytywy z postawy Korony?

- Chwała dla drużyny za to, że nie zwieszaliśmy głów po pierwszej, czy drugiej bramce. Do końca dążyliśmy, aby strzelić gola kontaktowego. Gdyby do tego doszło, kto wie, czy nie wyjechalibyśmy stąd z jakąś zdobyczą. Na pewno przed przerwą na kadrę fajnie byłoby dopisać punkty, bo wtedy lepiej się pracuje. Teraz mamy dwa tygodnie na to, aby doskonalić naszą grę, która uważam, że nie wygląda źle - zakończył kapitan "żółto-czerwonych".

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO