SPORT
Vive Tauron bliżej ćwierćfinału
Kielczanie wygrywają pierwsze spotkanie 1/8 rozgrywek Ligi Mistrzów z Mieszkowem Brześć 32:28. Choć w pierwszej części gry drużyna z Białorusi postawiła wysoko poprzeczkę, to Vive Tauron wyjeżdża z Białorusi z niezłą zaliczką przed rewanżem.
Mistrzowie Polski pojechali na Białoruś bez Mariusza Jurkiewicza, Pawła Paczkowskiego, Branko Vujovicia oraz Grzegorza Tkaczyka. Tałant Dujszebajew zdecydował się posłać na parkiet od pierwszej minuty: Szmala, Bunticia, Zormana, Jureckiego, Aguinagalde, Strleka i Reichmanna.
Od pierwszego gwizdka Białorusini udowadniali, że ich pierwsze miejsce w swojej grupie Champions League i tylko dwa przegrane mecze w fazie zasadniczej nie były dziełem przypadku. Grali dynamicznie, skutecznie w ofensywie, ale także twardo w obronie. Kielczanie przez pierwsze 10 minut nie odpuszczali rywalom i na tablicy wyników utrzymywał się wynik remisowy. Dopiero po bramce wyróżniającego się w białoruskiej drużynie Pawla Atmana było 6:4 dla gospodarzy.
Z upływem czasu gra Vive Tauronu wyglądała coraz gorzej. Ci, którzy obawiali się o dyspozycje kieleckiej obrony po spotkaniu z Orlenem Wisłą Płock przecierali oczy ze zdziwienia, kiedy zawodnicy z Brześcia bez większego problemu przedzierali się przez nieszczelną defensywę zespołu z Kielc. Niestety po raz kolejny jednym z głównych winowajców był Mateusz Kus, który już po 20 minutach miał na swoim koncie 2 dwuminutowe kary. Gospodarze w pewnym momencie prowadzili już 12:9, ale dzięki bramkom Jureckiego i Bieleckiego, podopieczni Dujszebajewa złapali kontakt, a po kontrze Chrapkowskiego doprowadzili do remisu 12:12. Tyle, że w samej końcówce kielczanie zmarnowali dwie ofensywne akcje. Bezbłędnie wykorzystali to szczypiorniści Mieszkowa, którzy do szatni schodzili przy stanie 14:12. Ostatnią bramkę w pierwszej części gry zdobył grający świetne zawody Rastko Stojković.
Dujszebajew po raz kolejny w tym sezonie musiał urządzić w przerwie „suszarkę” swoim graczom. Po pierwszych minutach drugiej połowy wydawało się, że rozmowa w szatni poskutkowała, bowiem przez pierwsze 6 minut Vive nie straciło bramki, a do tego dzięki dobrej postawie Jureckiego, kielczanie nawet przez moment prowadzili (15:14). Białorusini jednak szybko ustawili swoje szyki obronne i podobnie jak w pierwszej połowie grali bardzo agresywnie w defensywie. To dało szybki efekt, bo już w 40. minucie było 18:17. Do tego Vive straciło Mateusza Kusa, który dostał czerwoną kartkę z gradacji kar.
Zawodnicy z Mieszkowa w końcu zaczęli odczuwać trudny spotkania z trzecią drużyną Europy i coraz częściej popełniali proste błędy. Mistrzowie Polski zaczęli je skrzętnie wykorzystywać i na 10 minut przed końcem spotkania wyszli na prowadzenie 21:24. Od tego momentu kielczanie kontrolowali przebieg meczu i wygrali 32:28, co stawia ich w doskonałej sytuacji przed rewanżem, który odbędzie się za tydzień w Kielcach.
Mieszkow Brześć – Vive Tauron Kielce 28:32 (14:12)
Mieszkow: Pesić, Patotski, Charapenka - Atman 7, Babiczew 1, Baranow 1, Kamyszyk, Kristopans 4, Kulak, Nikulenkow 3, Razgor 1, Szumak 1, Szyłowicz 4, Stojković 5, Tiumencew 1, Vukić.
Kary: 8 min.
Vive Tauron: Szmal, Sego - Aguinagalde, Bielecki 8, Buntić, Chrapkowski 1, Cupić 3, Jachlewski, Jurecki 10, Kus, Lijewski 2, Reichmann 1, Strlek 3, Zorman 4.
Kary: 10 min.