SPORT
Vive chce zmazać plamę. Z Mieszkowem o 1/4 LM
Mistrzowie Polski zaczynają decydującą fazę Ligi Mistrzów. Żeby zagrać w Final Four muszą najpierw pokonać Mieszkow Brześć, a potem wygrać ze zwycięzcą pary Montpellier - Flensburg.
Kielczanie zapewniają, że po ubiegłotygodniowej porażce z Orlenem Wisłą Płock nie ma śladu, a najważniejsze pojedynki dopiero przed nimi. Pierwszy z nim już dzisiaj na Białorusi, gdzie podopieczni Tałanta Dujszebajewa zmierzą się z Mieszkowem. - Minęło onad siedem miesięcy pracy i teraz przez dwa i pół miesiąca gramy o wszystko. W Brześciu chcemy wygrać. Oczywiście, że mamy jeszcze mecz w Kielcach, ale jedziemy z mentalnością zdobycia dwóch punktów - podkreśla Dujszebajew.
Mieszkow rywalizował w Lidze Mistrzów w grupie D. Białoruscy szczypiorniści bez większych problemów wygrali grupę, którą zakończyli z dorobkiem 16 punktów. Przegrali zaledwie dwa spotkania - z Naturhouse La Rioja i FC Porto. Najskuteczniejszym zawodnikiem tej rużyny jest doskonale znany kieleckim kibicom Rastko Stojković, który grał w Kielcach od 2009 do 2013 roku. Serbski kołowy z 77 bramkami zajmuje siódme miejsce wśród najlepszych snajperów Champions League. - - Ich wyniki mnie nie dziwią. To, że zdobyli tyle punktów nie jest żadym przypadkiem. Gdyby grali w mocniejszych grupach Ligi Mistrzów, to pewnie zajęliby czwarte lub piąte miejsce. Mają naprawdę fajną "pakę", zawodników, których chciałoby większość europejskich klubów - twierdzi Mariusz Jurkiewicz.
Białorusi występują takżę w lidze SEHA, gdzie zajmują czwarte miejsce. Przed białoruskim zespołem są MVM Veszprem, PPD Zagrzeb i Vardar Skopje.
Dujszebajew przed spotkaniem z Mieszkowem ma pewne problemy kadrowe. Choć po meczu z Zagłębiem Lubin na uraz narzekał Uros Zorman, to na szczęście nie było to nic groźnego. W Kielcach zostali natomiast Mariusz Jurkiewicz i Paweł Paczkowski. "Kaczka" narzekał na przeciążone kolano, a Paczkowskiego szkoleniowiec kielczan dał odpocząć.