SPORT
Super Globe znów nie dla kielczan. Będzie niemiecki finał
Industria Kielce przegrywała całą pierwszą połowę z Magdeburgiem. Po zmianie stron objęli prowadzenie dopiero w 11. minucie, dając sobie szanse na finał, ale w końcówce zdobywcy Ligi Mistrzów zagrali koncertowo i pokonali zawodników Talanta Dujshebaeva 28:24.
Do kadry meczowej przed wielkim półfinałem wrócił Benoii Kounkoud. Niestety, trener Talanta Dujshebaev nadal nie mógł skorzystać z kontuzjowanego Arkadiusza Moryty.
To gracze z Magdeburga rozpoczęli rzucanie w tym spotkaniu. Obrońcy tytułu szybko wyszli na dwie bramki przewagi, utrzymując ten stan rzeczy przez ponad 12 minut. Właśnie po tym fragmencie gry kielczanie przeprowadzili dwie nieudane akcje zakończone: błędem kroków Karacicia oraz pudłem Nahiego, napędzając kontrataki rywali, którzy nie zaprzepaścili sposobności na podwojenie zaliczki.
Co ciekawe, przed Niemcami – tuż po przekroczeniu pierwszego kwadransa zwodów – otworzyła się świetna okazja, aby jeszcze bardziej uciec mistrzom Polski. Z karą dwóch minut plac gry opuścił bowiem Nicolas Tournat, więc gracze Dujshebaeva musieli radzić sobie w niedowadze. Niespodziewanie to jednak oni zdobyli dwa szybkie gole, redukując nieco straty.
Bardzo czujnie w dwóch kolejnych akcjach pozycyjnych Magdeburga zachował się Dylan Nahi. Francuz zanotował błyskawiczny dublet, odbierając piłkę i przeprowadzając błyskawiczne kontry zakończone skutecznym wykończeniem.
Te sytuacje rozochociły klubowych wicemistrzów Europy, którzy mieli okazje, by wyjść nawet na prowadzenie. Niestety na około osiem minut przed końcem znów w ich ofensywne poczynania wkradła się niechlujność, dzięki czemu zdobywcy Ligi Mistrzów wrócili do stanu plus dwa.
Atakujący z Kielc nie pomagali sobie w odwróceniu losów meczu. Blisko 200 sekund przed końcem pierwszej połowy dwukrotnie otrzymali pomocną dłoń ze strony Andreasa Wolffa, jednak nie potrafili zamienić na gola żadnej z następujących po tych interwencjach akcji.
Małe przełamanie przyszło w ostatniej sytuacji przed przerwą, gdy kolejny kontratak wreszcie pozytywnie odbił się na dorobku kielczan, którzy zeszli do szatni z tylko jedną bramką straty (14:15).
Żółto-Biało-Niebiescy dobrze zaczęli drugą część zawodów. Na 15:15 trafił Alex Dujshebaev, ale to było tyle jeśli chodzi o pozytywy na temat gry kielczan zaraz po powrocie na parkiet. Na kolejną bramkę 20-krotni mistrzowie kraju czekali następne osiem minut.
W tym czasie Magdeburg jeszcze raz podczas tej partii odskoczył na dystans dwóch trafień, a to najniższy wymiar kary, bo między słupkami przed katastrofą ratował Wolff. Wielki golkiper, jak się później okazało, znów podał swoim kolegom tlen. Industria w 41. minucie wyszła bowiem pierwszy raz na pole position do finału (19:18).
Od tego czasu wynik oscylował wokół remisu, aż do okolic 24. minuty, gdy gracze Wiegerta ponownie uciekli zawodnikom Dujshebaeva, zabijąc ich marzenia o pierwszym tytule klubowych mistrzów świata. W finale zagrają więc dwie niemieckie drużyny, bowiem w pierwszym starciu 1/2 Fuechse Berlin pokonało Barcelonę. Decydujące starcie turnieju odbędzie się w niedzielę o 18:15. Kielczanie z kolei zmierzą się o swój trzeci brązowy medal z Dumą Katalonii o 15:30.
SC Magdeburg – Industria Kielce 24: 28 (15:14)
Industria: Wolff, Wałach – Nahi 6, Wiaderny, Sićko 3, Gębala, D. Dujszebajew 2, Karacić 4, Olejniczak, Thrastarson, A. Dujszebajew 5, Paczkowski, Kounkoud 1, Karaliok, Tournat 3