SPORT
Sensacja wisiała w powietrzu: Industria Kielce pokonuje PGE Wybrzeże 29:27
Niedzielny mecz Industrii Kielce w Superlidze przyniósł nieoczekiwane emocje. Kielczanie, zwyczajowo gładko punktujący na krajowym podwórku, tym razem musieli stoczyć prawdziwą bitwę, by wywalczyć zwycięstwo. Gdańszczanie postawili wicemistrzom Polski wyjątkowo trudne warunki.
Od początku spotkania gospodarze grali bez kompleksów, szybko zdobywając przewagę. Po wyrównanym otwarciu, przy stanie 4:4 w 7. minucie, PGE Wybrzeże rozpoczęło swój koncert. Świetne rzuty Mikołaja Czaplińskiego i Jakuba Będzikowskiego, a także skuteczna gra w bramce Mateusza Zembrzyckiego, pozwoliły gospodarzom odskoczyć na aż sześć bramek.
Zawodnicy Industrii byli w szoku i z trudem znajdowali drogę do siatki. Poza niemocą w ataku musieli zmagać się także i dwuminutowymi karami. Choć kielczanie zdołali częściowo odrobić straty, pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem PGE Wybrzeża 15:13.
Po zmianie stron gdańszczanie kontynuowali świetną grę. Kornel Poźniak, który zastąpił Zembrzyckiego w bramce, obronił kilka kluczowych rzutów, a jego koledzy w ataku utrzymywali pięciobramkową przewagę. W 38 minucie na tablicy wyników było 20:15dla gospodarzy. Jednak od tego momentu w grze Gdańszczan coś się zacięło.
Kielczanie wykorzystali błędy przeciwników i w 46. minucie, po trafieniu Benoit Kounkouda, wyrównali na 22:22. Gracze Wybrzeża próbowali się odgryzać, ale ich przewaga zaczęła topnieć, a skuteczność w decydujących momentach zawodziła.
Na dziewięć minut przed końcem, przy stanie 25:25, trener kielczan Krzysztof Lijewski wziął czas. To był moment przełomowy. Tomasz Gębala przejął inicjatywę, zdobywając cztery kluczowe bramki, w tym dwie podczas gry w osłabieniu. Jego siła i precyzja okazały się nie do zatrzymania dla obrony PGE Wybrzeża. Ostatecznie Industria Kielce wygrała 29:27, ratując swoją reputację w Orlen Superlidze.