SPORT
Po IFK: najważniejsze, że w końcówce potrafiliśmy uspokoić nerwy i wygrać
Szczypiorniści PGE VIVE w meczu 4. kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów pokonali w Hali Legionów IFK Kristianstad 33:31. - Na początku drugiej połowy w nasze poczynania wkradło się trochę rozluźnienia. Później szliśmy bramkę za bramkę. Najważniejsze, że na końcu pokazaliśmy, że jesteśmy doświadczoną drużyną, potrafiliśmy uspokoić nerwy i wygrać - powiedział po meczu Michał Jurecki, kapitan PGE VIVE.
Kielczanie po pierwszej połowie prowadzili pięcioma bramkami - 17:12. W drugiej części błyskawicznie roztrwonili swoją zaliczkę, a goście ze Szwecji po jedenastu minutach jej trwania wyszli nawet na prowadzenie.
- Myślę, że to moja wina, że w drugiej połowie zespół nie zagrał na takim poziomie, na jakim powinien. Nie wywarłem na nich takiej presji, która powinna być. Wejście na odpowiedni poziom w drugiej połowie kosztowało nas sporo sił. Dziękujemy naszym kibicom, że byli z nami. Mamy dwa punkty i to jest najważniejsze - przekonywał trener mistrzów Polski, Tałant Dujszebajew.
- Oni przed tygodniem przegrali u siebie wysoko z Barceloną, ale wiedzieliśmy, że oni są młodym, zdolnym zespołem i są w stanie w kilka minut odwrócić losy meczu. To się potwierdziło tutaj. Z taką drużyną koncentracje trzeba zachować w każdym momencie, szczególnie, że oni grają bardzo szybko. Nie ważne czy to kontra, czy atak pozycyjny, w nim po dwóch-trzech podaniach i zdobywali bramki - wyjaśniał Michał Jurecki.
Z czego wynikały problemy "żółto-biało-niebieskich" na początku drugiej części?
- Ciężko powiedzieć. Zagraliśmy słabiej w obronie. Bramkarze nie odbijali, bo nie stwarzaliśmy im ku temu odpowiedniego pola. Szwedzi za łatwo dochodzili do rzutów. Do tego ich golkiper bronił w sytuacjach, które musiały zakończyć się golem. W Lidze Mistrzów każdy walczy, chce wygrywać, tym bardziej, że oni byli podrażnieni po ostatniej porażce z Barceloną. Tu chcieli zmazać tę plamę. Mimo, że przegrali to zagrali dobry mecz i na pewno w jakimś stopniu się zrehabilitowali - przekonywał Arkadiusz Moryto.
Prawoskrzydłowy w sobotę z siedmioma golami na koncie był najskuteczniejszym zawodnikiem PGE VIVE. 21-latek, obok Michała Jureckiego (sześć trafień) oraz Filipa Ivicia, który odbił kilka ważnych piłek, był bardzo ważną postacią kieleckiego zespołu. Cała trójka w pierwszych trzech spotkaniach nie imponowała formą.
- Każdy stara się wykorzystać swoją szansę i zagrać najlepiej dla drużyny. Nikt nie rozpatruje tego indywidualnie. Fajnie, że Filip dał fajną zmianę w bramce. Tego potrzebowaliśmy - przekonywał Moryto. - Nie ważne kto rzuca - ważne, że wygrywamy - zakończył Michał Jurecki.
PGE VIVE kolejny mecz rozegra w przyszłą niedzielę, kiedy przed własną publicznością zmierzy się z Vardarem Skopje.