SPORT
Piwowarczyk: wracając wiedziałam, że trener nie rzuci mnie w kąt, tylko da szansę gry
Paulina Piwowarczyk, kołowa Korony Handball, nie wystąpiła w meczu pierwszej kolejki PGNiG Superligi w Kościerzynie ze względów formalnych. Zawodniczka, która jest wypożyczona z Energii AZS-u Koszalin w barwach kieleckiej drużyny powinna zadebiutować w sobotnim, domowym starciu z KPR-em Jelenia Góra. - Bardzo się z tego cieszę. Długo na to czekałam. Szczególnie, że przez kontuzję miałam osiem-dziewięć miesięcy przerwy. Mam nadzieję, że dostanę swoją szansę i zaprezentuje się z jak najlepszej strony - mówi Piwowarczyk.
21-latka w poprzednim sezonie zerwała więzadła krzyżowe w kolanie. W ostatnich tygodniach trenowała już jednak z pełnym obciążeniem i jest gotowa na grę w meczach o punkty.
- Nic mnie nie boli. Wszystko jest w porządku. Nie zatrzymuję się, nie boję się zderzyć z dziewczynami na treningu. Z tego ja i trener jesteśmy zadowoleni. Na pewno żadnej blokady nie ma - wyjaśniała Piwowarczyk, która jest wychowanką kieleckiego KKS-u, dlatego odnalezienie się w klubie nie stanowiło dla niej większego problemu.
- Z większością dziewczyn znam się parę lat. Z trenerem współpracuje się bardzo dobrze, jego osoba była jedną z przyczyn, dla których wróciłam do klubu, bo wiedziałam, że on mi pomoże po operacji. Wiedziałam, że on nie rzuci mnie w kąt, tylko da szanse - wyjaśniała kołowa.
Korona Hnadball w sobotę o 17.00 w pierwszym meczu przed własną publicznością zmierzy się z KPR-em Jelenia Góra. W pierwszym, debiutanckim sezonie drużyna z Dolnego Śląska wygrała wszystkie cztery mecze z kielczankami.
- Znam tego rywala z występów w Koszalinie, czy wcześniej w Kościerzynie. Każdy mecz jest inny, na początku sezonu jeszcze do końca nie wiadomo czego można się po nich spodziewać. My musimy patrzeć na siebie, dać przed własną publicznością ponad sto procent i mam nadzieję, że przy wsparciu fanów punkty zostaną u nas - zakończyła Piwowarczyk.