SPORT
Piękna passa przerwana. Tytuł popłynął Wisłą do Płocka
W drugim meczu finałowym Orlen Superligi Industria Kielce przegrała z Wisłą Płock (20:20 i 7:8 po rzutach karnych). Najwięcej bramek dla kielczan rzucił Arkadiusz Moryto.
Pierwsze minuty to „kalka” meczu z Płocka. Oba zespoły postawiły na twardą i zdecydowaną defensywę. W spotkanie bardzo dobrze wszedł ten, którego bramek zabrakło w Płocku czyli Alex Dujszebajew. Oba zespoły miały problem z wykreowaniem stuprocentowych sytuacji, choć trzeba przyznać, że w pierwszym kwadransie drobną przewagę miała Wisła.
Industria do głosu doszła około 20 minuty. To wtedy Żółto-Biało-Niebiescy po raz pierwszy wyszli na prowadzenie. Do powiększania przewagi kielczanie potrzebowali trzech interwencji Wolffa (w tym obronionego karnego i sytuacji sam na sam), kary dla Wisły oraz udanej akcji Tournata. Do fenomenalnej dyspozycji Niemca, długo nie potrafili dostosować się jego koledzy z pola. Mimo wszystko na przerwę Industria schodziła z przewagą jednego gola.
Druga połowa to kontynuacja fenomenalnej dyspozycji Wolffa. W 36 minucie jego procent skutecznych interwencji wskazywał zawrotne 56 procent. Gdyby kielczanie wykorzystali choć połowę akcji po obronach Niemca, to bez problemów wyszliby na kilkubramkowe prowadzenie. Było jednak inaczej. Gracze Industrii nie potrafili „skonsumować” gry w przewadze. Mieli też ogromny problem z wykończeniem kontrataków. Na szczęście dla Żółto-Biało-Niebieskich do wybitnych strzelców w tym meczu nie należeli również Nafciarze.
Od 46 do 50 minuty fani zebrani w Hali Legionów zobaczyli dokładnie… zero bramek. Strzelecką niemoc przerwał dopiero Tomasz Gębala czym wyrównał wynik starcia. Chwilę później dorzucił drugie trafienie i… otrzymał karę. Na szczęście swój koncert dalej rozgrywał Andreas Wolff, który wyłapał m.in. strzał Fazekasa. Naprawdę, momentami brakuje słów żeby opisać to jak genialnym bramkarzem jest Niemiec. W 57 minucie wynik na tablicy wskazywał jednobramkowe prowadzenie Wisły. Chwilę później stan gry wyrównał powracający po karze dwóch minut Gębala. W 59 minucie przedziwną karę, być może za symulację, otrzymał Zarabec. Gdy wydawało się, że kielczanie nie wykorzystają gry w przewadze GENIALNYM rzutem popisał się Moryto, który wykorzystał intuicyjne podanie Nahi’ego zagrane już podczas odgwizdanej gry pasywnej. Niestety, ostatnia akcja meczu należała jednak do Wisły. Fazekas oddał rzut z drugiej linii, a piłka odbiła się najpierw od słupka, potem od nogi Wolffa, a na końcu wturlała się do siatki. Po raz kolejny doszło więc do rzutów karnych.
Szczypiorniści obu drużyn byli bezbłędni aż do trzeciej kolejki, kiedy prosty techniczny błąd przy rzucie popełnił Krajewski. Niestety kielczanie nie wykorzystali dwóch kolejnych szans, które mogły dać im zwycięstwo. Kolejna seria „siódemek” to praktycznie stuprocentowa skuteczność w obu ekipach. Ostatecznie zawodnikiem, który pomylił się jako pierwszy był Nahi i tym samym tytuł po raz pierwszy od 13 lat pojechał do Płocka.
Industria Kielce – Wisła Płock 20:20 (10:9)
Rzuty Karne: 7:8
Industria: Wolff, Wałach, Mestrić – A. Dujszebajew 3, D. Dujszebajew 3, Thrastarson, Karacic 5, Paczkowski, Gębala 3, Moryto 9, Kounkoud, Surgiel, Nahi, Wiaderny 2, Karalek, Tournat 1.
Wisła: Jastrzębski, Alilović – Fazekas 9, Samoila, Zarabec 3, Terzic, Mindegia, Lucin 5, Piroch, Mihić 2, Sroczyk, Daszek 2, Krajewski 3, Serdio 2, Dawydzik 2, Susnja