Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

SPORT

Niemoc z Płockiem trwa dalej. Industria przegrała z Wisłą

niedziela, 13 października 2024 14:44 / Autor: Michał Gajos
Niemoc z Płockiem trwa dalej. Industria przegrała z Wisłą
Fot. Orlen Superliga
Niemoc z Płockiem trwa dalej. Industria przegrała z Wisłą
Fot. Orlen Superliga
Michał Gajos
Michał Gajos

Industria Kielce znów musiała uznać wyższość odwiecznego rywala. Kielczanie przegrali w meczu 8. kolejki Orlen Superligi z Orlenem Wisłą Płock 25:29.

Kielczanie zgłosili tym razem nieco pokaźniejszą kadrę zawodniczą niż miało to miejsce w przypadku poprzednich spotkań. Talant Dujshebaev mógł skorzystać z 14 zawodników, nadal jednak w tym gronie nie było choćby kontuzjowanego Igora Karacica.

Do 10. minuty pierwszej, ligowej Świętej Wojny w tym sezonie, obie ekipy szły łeb w łeb. Zaś od stanu 5:5 gospodarze zaczęli przekłuwać ogromne wibracje charakterystyczne dla tej batalii w skuteczną ucieczkę kielczanom. Ci znów nie pomagali sobie z siódmego metra, marnując trzy rzuty karne (Moryto, Surgiel, Nahi).

W 18. minucie sprawy powrotu do zrównania bilansu bramkowego utrudnił dodatkowo Jorge Maqueda. Doświadczony Hiszpan po skutecznym rzucie wpadł w klincz z Terziciem, po czym runął na parkiet. Sędziowie wzięli pod lupę tę sytuację pod katem ewentualnego wykluczania gracza Płocka, który to zawodnik miał uderzyć łokciem rozgrywającego przyjezdnych. Do kontaktu rzeczywiście doszło, jednak była to reakcja obronna szczypiornisty… ugryzionego przez Maquedę. Długa analiza arbitrów zakończyła się czerwoną i niebieską kartką wymierzoną w stronę reprezentanta wicemistrzów Polski.

Problemem Industrii znów było skupienie sił na dwóch osobnych bataliach – z rywalami i dyskusyjnymi decyzjami sędziów, a także fatalna dyspozycja bramkarzy, broniących łącznie z 10-procentową skutecznością. Korzystała z tego Orlen Wisła, która do końca pierwszej połowy wypracowała czterobramkową zaliczkę (18:14).

Krótko po powrocie na parkiet Sandro Mestrić szybko podreperował swój nieco wstydliwy bilans obron. Odbił dwie piłki, a jego koledzy po chwili zbliżyli się na dwa gole straty. Pierwszy kwadrans drugiej połowy przyniósł jeszcze jedno przełamanie w postaci pierwszej wykorzystanej „siódemki”. Klątwę rzutu karnego przełamał Szymon Wiaderny.

Niestety w tym etapie zawodów było to jedne wyłamanie się z negatywnego schematu kielczan. Ofensywa Żółto-Biało-Niebieskich nagminnie marnowała okazje w drodze do wyrównania wyniku i nie potrafiła przebić różnicy „minus dwa”. Aż do 46. minuty…

Znów, podobnie jak w Magdeburgu, na ostatniej prostej meczu ciężar odpowiedzialności wziął na siebie Daniel Duhsjebaev. Młodszy z braci najpierw rzucił na 22:23, a następnie po błędzie kroków Zarabeca doprowadził do wyrównania.

To był czas, w którym podopieczni Talanta Dujshebaeva wrzucili swoich kibiców na rollercoaster. Już kilka minut po dogonieniu płocczan jeszcze raz puścili uścisk, pozwalając na następną ucieczką Płockowi na plus trzy, aby cztery minuty przed końcem po raz kolejny złapać kontakt na „odległość” jednego trafienia.

To rzecz jasna zwiastowało dramatyczną końcówkę, do czego swoje grosze dołożyli Terzić z Karalek, wylatując z parkietu z karami dwóch minut, a w przypadku tego pierwszego – już do końca zawodów z uwagi na skolekcjonowanie trzech takich kar.

Wicemistrzowie Polski nie zachowali jednak chłodnej głowy w tym buzującym czasie. Zmarnowali już czwartego karnego w ramach tej batalii, budząc bramkarskiego potwora w Mirko Aliloviciu, który w końcówce odbijał wszystko, co leciało w kierunku jego bramki.

Finalnie obrońcy tytułu pokonali głównym pretendentów 29:25, notując piąte zwycięstwo z rzędu z odwiecznym rywalem.

Orlen Wisła Płock – Industria Kielce 29:25 (18:14)

Czerwone kartki: Maqueda, Terzić

Niebieska kartla: Maqueda

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO