SPORT
Kiełb: roczny kontrakt jest dla mnie nie do przyjęcia. Mogę podpisać umowę z innym klubem, ale robię wszystko, aby zostać w Kielcach
Wiele wskazuje na to, że Jacek Kiełb po sezonie opuści Koronę Kielce. Rozmowy w sprawie jego nowej umowy z „żółto-czerwonym” klubem stanęły w martwym punkcie. - Na pierwszych spotkaniach w styczniu przedstawiano mi trzyletnią propozycję kontraktu, później dwuletnią. Finalnie wszystko miało być dograne w poniedziałek. Na tym spotkaniu zaoferowano mi roczną umowę, więc rozmowy poszły w stronę, której ja bym nie chciał - tłumaczył Kiełb na wtorkowym briefingu z dziennikarzami przed meczem z Górnikiem Zabrze.
- Roczny kontrakt jest dla mnie nie do przyjęcia. Nie muszę się z tego tłumaczyć. Potrzebuję większej stabilizacji. Nie chce dopuścić do tego, aby w następnym sezonie była podobna sytuacja i robiona szopka: „czy Kiełb zostanie”. Mam dzieci, które zaczynają chodzić do przedszkola. Myślę, że starsi kibice, którzy mają rodziny to rozumieją. Wiadomo, młodsi patrzą na wszystko inaczej - tłumaczył powody swojej decyzji popularny „Ryba”.
Kielecki klub w poniedziałek za pośrednictwem strony internetowej poinformował, że negocjacje w sprawie kontraktu zawodnika dalej trwają.
- Rozmów między menadżerem zawodnika a zarządem było kilka. Ostatnia propozycja padła ze strony klubu. Obie strony dały sobie dwa dni na rozważenie oferty. Zarząd czeka na odpowiedź ze strony przedstawiciela Jacka i to on powinien ją przekazać - wyjaśniał Paweł Jańczyk, rzecznik prasowy Korony.
- Na tę chwilę ta oferta jest przedstawiona jako ostateczna. Może to się jeszcze zmieni. Moje stanowisko jest takie, że ten roczny kontrakt mnie nie satysfakcjonuje. Nie przekonuje mnie też tłumaczenie, że jestem starym zawodnikiem. W innych klubach mają jeszcze starszych piłkarzy i podpisują dłuższe kontrakty. To jest decyzja klubu. Sam nie mogę o tym zdecydować. Gdyby tak było, to bym tu został - wyjaśniał Kiełb.
Jacek Kiełb do Korony trafił wiosną 2006 roku z Pogoni Siedlce. Do tej pory w „żółto-czerwonych” barwach we wszystkich rozgrywkach rozegrał 194 mecze, w których strzelił 44 bramki. Popularny „Ryba” latem 2012 na zasadzie transferu definitywnego przeszedł do Lecha Poznań, jednak w kolejnych rozgrywkach znowu grał w Kielcach. W sezonie 2015/16 bronił barw Śląska Wrocław.
- Wiadomo jaka sytuacja była wcześniej przy odejściu do Lecha. Przy Śląsku to Korona nie przedłużyła ze mną umowy. Nie mogłem czekać, musiałem gdzieś grać. Teraz też mogę podpisać umowę z każdym klubem. Nie mogę kłamać dłużej. Są propozycję dla mnie. Robię jednak wszystko, aby tu zostać. Chcę to dać do zrozumienia. Wszystko trwa od stycznia. Prezes niedawno powiedział, że są dwa punkty do poprawienia, a tak naprawdę oni mówią teraz o rocznej umowie. To nie jest z mojej winy. Nie żądam kto wie jakich zarobków. Inaczej byłoby gdybym wyskoczył, że chce największych pieniędzy i warunków jak Neymar w PSG. To byłoby nie fair, ale tak nie jest - wyjaśniał Kiełb.
Być może w najbliższych dniach obie strony ponownie siądą do rozmów.
- Bardzo mocno w to wierze. Nie będzie tak jak z „Gostomem”, z którego zrobili gdzieś zdrajcę. Ja na to nie pozwolę. Gram tutaj tyle lat i zasłużyłem na szacunek kibiców. Nie tylko ładnie się uśmiecham, ale dla tego klubu trzeba zostawić trochę zdrowia. Chciałbym podziękować fanom za wsparcie, bo to pomaga i jest dla mnie ważne - zaznaczał Kiełb.
Do kiedy zapadnie ostateczna decyzja?
- To pytanie do prezesa. Mam nadzieję, że jak najszybciej. Gramy do 20 maja. Chciałbym jednak wiedzieć jeszcze w tym tygodniu. Wiadomo jak jest po sezonie. Gdyby to tego doszło, to chciałbym mieć czas na pożegnanie zanim wszyscy z szatni się rozjadą - zakończył Kiełb.