SPORT
Horror z happy endem
Szczypiorniści Vive Tauronu Kielce po emocjonującym meczu pokonali w 8. kolejce Ligi Mistrzów KIF Kolding Kopenhaga 33:31. Żółto-biało-niebiescy cenne dwa punkty zapewnili sobie dopiero w ostatnich minutach spotkania.
Oba zespoły pierwszy raz spotkały się przed tygodniem. W Kopenhadze lepsi okazali się szczypiorniści Vive Tauronu, którzy wygrali 33:25. Gracze ze stolicy Danii udowodnili jednak, że nie należy ich lekceważyć, bowiem do 50. minuty prowadzili wyrównany bój z Mistrzem Polski. Dlatego podopieczni Tałanta Dujszebajewa do starcia podeszli maksymalnie skoncentrowani.
Vive Tauron wyszło w składzie: Szmal, Jachlewski, Zorman, Jurecki, Cupić, Aguinagalde, Bielecki, którego w obronie zmieniał Chrapkowski. Od samego początku w bramce świetnie prezentował się Sławomir Szmal, który w rewelacyjnym stylu wybronił pierwsze dwa rzuty rywali. Gracze Vive w początkowych akcjach razili jednak nieskutecznością i to goście dzięki wybornej postawie Andersona po 5. minutach prowadzili 1:3. W tym momencie żółto-biało niebiescy zaczęli kończyć swoje ataki i w 11. minucie po golu ze skrzydła Jachlewiekiego po raz pierwszy wyszli na prowadzenie 5:4. Chwilę później po dobrej interwencji Szmala prowadzenie mistrzów Polski podwyższył Bielecki. „Kasa” podobnie jak w pierwszym meczu między tymi drużynami czarował w bramce. Kiedy żółto-biało-niebiescy prowadzili trzema bramkami trener Koldingu poprosił o czas. Po wznowieniu gry przez kilka minut podopieczni Tałanta Dujszebajwa mieli znowu problem ze skutecznością, ale na szczęście w bramce nie do pokonania był Szmal. W 19. minucie chwilę po wejściu na parkiet ładną bramkę rzucił Krzysztof Lijewski i było 9:6. Gracze Vive niestety dwa razy dwa razy zgubili piłkę w ataku, co skrzętnie wykorzystali goście, którzy zniwelowali stratę do jednej bramki. W szeregach Koldingu od początku bardzo dobrze spisywał się Anderson, który w przeciągu 20. minut miał już pięć bramek. Przy stanie 12-11 rzut z dziewiątego metra Karola Bieleckiego wybronił Kasper Hivit, a do remisu doprowadził niezawodny Anderson. Chwilę później po kolejnej stracie kielczan, KIF Kolding po trafieniu Lukasa Karlssona odzyskał prowadzenia. W ostatnich akcjach świetnie w bramce gości spisywał się Hivit, który w 27. minucie zatrzymał Lijewskiego, a jego koledzy powiększyli przewagę do dwóch bramek. Straty udało się zniwelować jeszcze Tkaczykowi, ale na przerwę drużyna z Kopenhagi schodziła przy prowadzeniu 13:14.
Od samego początku drugiej połowy gracze Vive wzięli się do odrabiania strat i w 32. minucie prowadzili 15:14. Najpierw Jurecki zagrał do Zormana, którzy rzucił bramkę. W następnej akcji panowie zamienili się rolami i to „Dzidziuś” wpisał się na listę strzelców. Gracze Koldingu dalej grali twardo w obronie i nie mylili się w ataku, co niestety czynili gracze z Kielc. W konsekwencji mistrzowie Danii rzucili trzy kolejne bramki i w 35. minucie było już 15:17. Wtedy podopieczni Tałanta Dujszebajewa włączyli drugi bieg i po golach Jureckiego, Lijewskiego i Cupića odzyskali prowadzenie (19:18). W kolejnych minutach zespoły toczyły grę „bramka za bramkę”. Na dziesięć minut przed końcem po trafieniu Laena Kolding prowadził 25:26. Między słupkami w Vive Szmala zastąpił Sego, który w 53 minucie zatrzymał rzut rywala, a Lijewski ponownie wyprowadził żółto-biało-niebieskich na prowadzenie. W 57. minucie goście wykorzystali stratę kielczan i prowadzili 29:30. Na dwie i pół minuty przed końcem do remisy doprowadził Bielecki. W następnej akcji świetną interwencją popisał się Sego, a kontratak wykorzystał Jurecki i Vive prowadziło 31:30. Na minutę przed końcem bombę posłał Lijewski i pewne było, że nic już nie odbierze triumfu mistrzom Polski. Gracze Koldingu odpowiedzieli jeszcze bramką, ale Vive dorzuciło trafienie Zormana i mecz zakończyło zwycięstwem 33:31.
Vive Tauron Kielce – KIF Kolding Kopenhaga – (13-14)
Vive: Sego, Szmal – Jurecki, Tkaczyk, Reichmann, Chrapkowski, Kus, Aguinagalde, Bielecki, Jachlewski, Strekl, Lijewski, Zorman, Cupić
KIF Kolding: Hvidt, Asmunssen – Andersson, Augustinussen, Igropulo, Jorgensen, Karlsson, Kuhne, Laen, Landin Jacobsen, Spellerberg, Viudes
https://emkielce.pl/sport/horror-z-happy-endem#sigProGalleria2c0fbeaaf6